piątek, 10 marca 2023

Recenzja Telomyras „Telomyras”

 

Telomyras

„Telomyras” E.P.

Self-Release 2023

Telomyras to bliżej nie znana kapelka pochodząca ze stolicy grunge’u, czyli tonącego w wiecznym deszczu Seattle. Składa się ona z pięciu osób i właśnie zapragnęła pokazać się światu, wydając epkę, zawierającą pięć utworów utrzymanych w heavy metalowym tonie. Zresztą na dość leciutki w swym wyrazie heavy, w wykonaniu tego kwintetu, składa się wiele wpływów. Poza wspomnianym gatunkiem ich muzyka to zlepek czysto thrashowych riffów, znanych z początków kariery Megadeth czy Metallica, typowych dla power metalu akordów i motoryki oraz pop metalowych melodii wyjętych z twórczości Evanescence. Nienaganna produkcja niesie ze sobą dość żwawe numery wypełnione energicznym kostkowaniem, które tasuje się ustawicznie z delikatniejszymi momentami takimi jak rozkoszne solówki czy romantyczne zwolnienia. Za nimi podąża nienagannie spasowana sekcja rytmiczna, a wszystkiemu wtórują przepiękne wokale pani Sammie Gorham. Wokalistka chwilami delikatnie fałszuje, ale o dziwo ryknąć też potrafi. Kawałki posiadają całkiem przebojowy wydźwięk, lecz w bardzo bezpretensjonalny sposób. Słucha się tego lekko wręcz bez żadnego wysiłku, zwłaszcza że głos amerykańskiej dziewoi bywa sugestywny. Jednak pomimo ostrych gitar, których właściciele potrafią niekiedy dowalić do pieca, sprawnie biczując nam plecy, to niestety ogólne wrażenie jest mało metalowe. Telomyras jawi się jako typowy jankeski produkt telewizyjny, który z muzyką metalową niezbyt wiele ma wspólnego. Jeśli tylko będzie w odpowiednim stopniu promowany w tamtejszych środkach przekazu, to może młodzież zza wielkiej wody łyknie tą niewymagającą papkę, a wtedy stadiony z pewnością się zapełnią. Zatem do boju Seattle Seahawks!!!

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz