Unpure
„Prophecies
Ablaze”
Invictus Productions / The Ajna Offensive 2023
No
popatrzcie. Po niemalże dwudziestu latach niebytu Szwedzi wracają z najnowszym
krążkiem. Poza kompilacją z 2021, która zawierała różne kawałki wyjęte z
demówek i nie tylko, to od 2004 roku nie wydali nic. W końcu wzięli się w garść
i nagrali „Prophecies Ablaze”, będący kontynuacją stylu jaki obrali bodajże na
trzeciej „Trinity In Black”. Zatem to co przygotowali chłopaki z Unpure stanowi
osiem kawałków siarczystego, lecz momentami delikatnie zachowawczego black /
thrashu. Każdy z numerów jest mieszanką biczujących akordów, z których niekiedy
wyłaniają się wysokotonowe zagrywki, przechodzące również w dłuższe, o
niepokojącym wyrazie, tremolo. Ostre gitary wraz z sekcją rytmiczną płyną w
średnich i szybkich tempach, generując energiczną muzykę, opartą na wypróbowanych
patentach black i thrash metalu. Pewne porównanie same cisną się na usta, bo to
kwestia oczywista. Dzięki trzonowi, z którego wyrosło to muzykowanie, dostajemy
szereg elementów znanych z twórczości Bathory, Venom, Satyricon czy zwłaszcza w
szóstym „His Wrath And The Red Soil” ech Motörhead. Bezustannie black miesza
się tu z thrashem. Momentami jest totalnie zimno i nienawistnie, żeby nagle
mogło stać się bardziej chwytliwie. Unpure sprawnie łączą ze sobą te dwa
gatunki, tworząc prymitywny, ale łatwy w odbiorze metal w ujęciu retro, gdzie
bujające riffy z doraźnie występującymi solówkami mieszają się z
agresywniejszymi partiami. Jednakże odnoszę wrażenie, że upływ czasu odcisnął „zdrowe”
piętno na Szwedach. Co prawda na „Prophecies Ablaze” bywa krewko oraz po
czarciemu mrocznie. Pojawiające się melodie nie są nachalne i raczej brzmią
poważnie niż zabawowo, lecz odkąd zaprezentowali „Trinty In Black” w ich graniu
coś się skończyło. Zrezygnowali oni z punkowego sznytu i brudu lat
osiemdziesiątych na rzecz przystępniejszej muzyki, która z pewnością jest
zadzierżysta i potrafi dać dużo radości mimo to brakuje w niej pewnego
zdecydowania. Moim zdaniem za dużo w tych utworach kontrastów, choć dobrze się
tego słucha, ponieważ iście festiwalowa to muzyczka, pod piwko jak znalazł.
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz