sobota, 4 marca 2023

Recenzja SEEP „Hymns to the Gore”

 

SEEP

„Hymns to the Gore”

Extremely Rotten Productions 2022

Amerykański Przeciek lub jak kto woli Przesącz, to projekt, za który w całości odpowiada Vomitus, czyli dżentelmen z wiejskiego stanu Maine. Nie wiem, czy miejsce, w którym tworzy ma jakiś wpływ na jego muzykę, ale nie jest to wykluczone, gdyż dźwięki, jakie usłyszałem na jego pierwszym albumie długogrającym są na wskroś chore, zalatują zezwierzęceniem i zarazem upośledzeniem w stopniu przynajmniej znacznym. „Hymns to the Gore” to w zasadzie typowa Brutal Death Metalowa betoniarka, okraszona ociekającym ciepłą jeszcze posoką Goregrind’em. Wielu z Was zaprzestanie pewnie w tym momencie czytać tę recenzję, ale Tym, którzy pozostaną powiadam, że coś w sobie ma ten materiał, pomimo stosunkowo prostych i dobrze już znanych środków wyrazu, jakie zostały tu użyte. Tak więc w owej betonomieszałce łączą się ze sobą zmiażdżone przez bębny czerepy i kostna mączka, powyrywane brutalnie przez grube linie basu, otłuszczone podroby, nieregularna mięsna siekanka, będąca efektem ubocznym działania rozrywających w pizdu, pełzających w mule riffów zaakcentowanych szczyptą harmonii i żółć, ropa, oraz pozostałe, aromatyczne płyny ustrojowe wylewające się z brutalnych, wynaturzonych, niskich growli. Okrutna, gęsta i cuchnąca znacznym stopniem rozkładu to muza, a jednak, jak już wspomniałem przed chwilą dźwięki te wciągają w swe chore meandry, a ich transowy charakter potrafi zdrowo przeorać beret. Dzieje się tak, gdyż Vomitus wkręcił do tej maszyny, mielącej wnętrzności, naznaczone chorobą, gardłowe deklamacje, użyte z umiarem, niepokojące sample i delikatne tchnienie parapetu rodem z horrorów klasy B. Można powiedzieć, że Seep realizuje tu podstawę programową i różni się bardzo nieznacznie od setek podobnych mu aktów, a jednak ma ten materiał haczyki, które wciągają mnie metodycznie w to mętne, mięsne bagno. Ja przy tym materiale bawiłem się lepiej, niż dobrze, lubię bowiem takie wczesnoporonne płody wrzucone do szamba, w którym jednak jeszcze nie zebrała się w znacznych ilościach materia kałowa. Jeżeli więc nie boicie się pobrudzić, to zapraszam do stołu. Czysty talerz dla zbłąkanego wędrowcy czeka.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz