Teufelsberg
„Cienie”
Under the Sign of Garazel 2023
Już w przyszłym miesiącu ukaże się nowa EP-ka
Teufelsberg, tym razem pod skrzydłami naszej krajowej wytwórni. Znajdziemy na
nim trzy nowe kompozycje, które, jak zastrzega sam zespół, nie są drogowskazem
co do nowej, mającej ukazać się pod koniec roku dużej płyty, a jedynie hołdem.
Hołdem oddanym zespołom z Pomorza i Kujaw. Nie są to jednak, jak można by z
klucza zakładać, covery. O co zatem chodzi? Odpowiedź jest banalnie prosta.
Wielokrotnie pisałem, że polski black metal w pierwszej połowie lat
dziewięćdziesiątych, mimo iż wyraźnie czerpał z wzorców skandynawskich, był
mimo wszystko oryginalny i posiadał cechy charakterystyczne. Wystarczy uważnie
posłuchać wczesnych nagrań Behemoth, North czy Sacrilegium, i celowo wymieniam
tu wyłącznie zespoły pochodzące ze wspomnianego wcześniej rejonu Polski, by
złapać co mam na myśli. Nowe numery Teufelsberg, w porównaniu choćby z
materiałem z debiutu, są o wiele bardziej klimatyczne. Nadal jednak pełne
mrozu, z bijącym w twarz lodowym blizzardem, jednak jednocześnie pełne
mistycyzmu i mrocznego nastroju. Wszystkie utrzymane są w średnim tempie, z
wplatającymi się w zwoje nerwowe, niczym węże, harmoniami, niespieszną perkusją
i szorstkim, klasycznym wokalem. Chwilami jedynie przechodzącym w deklamacje,
podkreślające majestat owych nagrań w podobny sposób jak oszczędnie zastosowane
klawisze. Całość została ponadto zaśpiewana w języku narodowym, co jeszcze
bardziej podkreśla rodowód inspiracji towarzyszących powstaniu zespołu. Powiem
szczerze, że na dobrą sprawę materiał ten mógłby śmiało ukazać się trzydzieści
lat temu, bowiem sposób w jaki Teufelsberg odtworzyli tamten niepowtarzalny
klimat jest niemal doskonały. Może nieco bardziej zaawansowane jest brzmienie,
w tamtych czasach dla większości nieosiągalne, jednak absolutnie nie znaczy to,
że panowie przesadzili. Bynajmniej. Czuć tu analog i pierwotną surowiznę,
dzięki czemu materiał ten posiada odpowiedni pazur. „Cienie” to nieco ponad
dwadzieścia minut w trzech rozdziałach, połączonych klamrą starego polskiego
black metalu. Wyśmienita przystawka umilająca czekanie na nowy duży krążek
zespołu. No i pozycja obowiązkowa dla każdego maniaka czarnej krajowej sceny.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz