HULDER
„The Eternal Fanfare” (Ep)
20
Buck Spin 2022
Półtora
roku po udanym debiucie przypomina o sobie Hulder, czyli hord prowadzony
żelazną ręką przez osiadłą w Stanach niewiastę belgijskiego pochodzenia. Nie
owijając specjalnie w bawełnę, „The Eternal Fanfare” to konsekwentne podążanie
ścieżką obraną Anno Bastardi 2018, której częścią był także „Godslastering:…”.
Nadal więc obcujemy z dobrej klasy Black Metalem, który swymi korzeniami sięga skandynawskiej
II fali gatunku. Wszystko jest tu na swoim miejscu, a mnie szczególnie podoba
się gęsta praca wiosła i bluźniercze, złowrogie wokalizy. Ta produkcja wydaje
mi się w ogóle bardziej konkretna, zwarta i znacznie cięższa zarazemod
poprzedniego materiału. Muzyka, jaka się tu znajduje, w większym stopniu odwołuje
się do pierwszych produkcji Satyricon, Aeternus i Ancient („Svartalvheim”), ale
uważny słuchacz znajdzie tu także pewne konotacje choćby z twórczością HateForest,
czy też Khors. Mimo tego, że „The Eternal…” ma zdecydowanie większą moc od
płytki z 2021 roku i bardziej bezwzględny, srogi, niemal brutalny charakter (co
mnie osobiście bardzo pasuje), to nowa propozycja Hulder zachowała także w
niemałej części swój specyficzny klimat wieków średnich i odpowiednio
mizantropijną atmosferę całości. Muzyka, jaką rzeźbi ta pani, ma jeszcze jedną,
ważną cechę. O tym, że płynie z jej serca nie muszę chyba pisać, ale przede
wszystkim ta wiedźma skupia się na pisaniu dobrych utworów, konkretnych
aranżacjach i wykonaniu, odrzucając pozory i muzyczną indolencję maskowaną
nadętym, sztucznym kultem. Bardzo dobry, wściekły, ale i dostojny materiał. Mam
więc nadzieję, że właśnie w tym kierunku podąży ta horda i następny jej krążek
będzie prawdziwym pokazem monumentalnej potęgi i Black Metalowego majestatu.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz