środa, 1 marca 2023

Recenzja DARKALL SLAVES „MephiticRedolence of the Decomposed”

 

DARKALL SLAVES

„MephiticRedolence of the Decomposed”

New Standard Elite 2022


Gdybyście zapytali mnie o Darkall Slaves jakieś pół roku temu, to powiedziałbym, że ten zacny, brutalny akt raczej odjebał kopyta. Przecież ostatnia ich produkcja ukazała się w 2014 roku, a więc w chuj czasu temu. Nadszedł jednak grudzień, Roku Bestii 2022 i ni z gruchy, ni z pietruchy (i nie chodzi tu bynajmniej o Julię Pietruchę), bez specjalnych zapowiedzi i medialnego szumu zespół powrócił ze swym drugim albumem długogrającym i kurwa przyjebał tak, że w niebiosach posrali się wszyscy święci. „Mephitic…” to bowiem trochę  ponad pół godziny brutalnego, wyśmienitego pod względem technicznym Metalu Śmierci, o którym powiedzieć, że niszczy, to tak, jakby nic nie powiedzieć. Napierdol jest tu doprawdy okrutny, a warsztat muzyków przyprawia co rusz o zawrót głowy. Kurwa, no dzieje się tu tyle, że przy pierwszym odsłuchu ni chuja nie da rady tego ogarnąć. To płyta, która wymaga, aby poświęcić jej należytą ilość czasu i atencji. Nie jest to wszak tępy wykurw, tylko Techniczny Brutal Death Fucking Metal najwyższego sortu. Ta płytka rozpierdala praktycznie pod każdym względem i jak dla mnie każdy jej aspekt jest w pizdę palec wręcz miażdżący. No bo jak tu nie klęknąć, przynajmniej na jedno kolano, przez pokręconymi, siejącymi rozpierduchę, jak się patrzy bębnami, matematycznie niemal dokładnym basem, który flaki wywraca na lewą stronę, rozrywającymi na strzępy, pozawijanymi srogo riffami, czy brutalnymi, ryjącymi głęboko w gnijącej tkance growlami, przeplatanymi patologicznymi, zwierzęcymi gutturalami. Naprawdę, to, co panowie odstawiają na tej płycie, chwilami odbiera oddech i sprawia, że prostują się zwoje na dupie, jak i włosy na mózgu (albo odwrotnie). Oczywistym faktem jest, że takie granie trzeba lubić, bez tego ani rusz. Nie każdy bowiem będzie w stanie przetrawić tak okrutną, zawiesistą, a do tego nielicho połamaną porcję Metalu Śmierci, jaka znalazła się na „Mephitic…”. Ja tam lubię, gdy zespół dobrze wymiesza mi w dupie, a Darkall Slaves nie dość, że zrobili to w chuj brutalnie, to jeszcze do tego z polotem i finezją. Jak dla mnie petarda. Mam tylko nadzieję, że na kolejne miażdżące ciosy z obozu żabojadów nie będę musiał czekać kolejnych ośmiu lat.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz