poniedziałek, 13 marca 2023

Recenzja THRASHERA „Bastardos da Noite”

 

THRASHERA

„Bastardos da Noite”

Helldprod Records 2022

Brazylijska ziemia dała nam wiele wyśmienitych zespołów z każdego praktycznie gatunku Metalowej Sztuki, że wspomnę tylko o Sepultura, Sarcófago, Mystifier, Sex Thrash, Chakal, Vulcano, Holocausto, Attomica, Mutilator, Headhunter D.C., Krisiun, czy Rebaelliun. Za każdym więc razem, gdy na warsztat biorę kapelę z Brazylii, mój puls przyspiesza, a narządy słuchu oczekują dzikiej rozpierduchy. Thrashera swą bazę ma w Rio de Janeiro, panowie wycinają przesiąknięty wyziewami z Diabelskiej odbytnicy, korzenny Speed/Thrash Metal od bez mała 13-tu lat, więc wjeby powinienem dostać okrutne, ale niestety, jakoś ich nie poczułem na wydanym w zeszłym roku „Bastardos da Noite”. Znaczy się jakieś tam strzały po ryju i kilka kopniaków pod żebra wyłapałem, ale poza siniakami i lekką opuchlizną, żadnych, głębszych ran nie odniosłem. Żebyśmy się jednak dobrze zrozumieli, Canarinhosna swym czwartym krążku rzeźbią zawodowo, opierając się na klasycznych, bijących siarczyście beczkach, chropowatym, wyraźnie zaznaczonym basie, jadowitych riffach o tradycyjnie surowym zacięciu i demonicznych, bluźnierczych wokalizach. Żadnych popierdółek, żadnej ściemy. Tylko Szatan, Piekło, alkohol, sex i Metal. Niemało tu dobrego, zadziornego wiosłowania, bas szyje grubo, a charakterystyczny, duszny, południowoamerykański feeling unosi się nad tą produkcją. Są także wałki, które potrafią zbesztać konkretnie i naruszyć nasze poczucie komfortu, jak choćby „Partidárioao Metal”, czy „Bastardos da Noite”, ale jednak  płytka ta jako całość, z buciorów mnie nie wyjebała (aczkolwiek nie powiem, przyjemności co nieco sprawiła). Spodziewałem się, że znajdę tu więcej ognia i złowieszczych, bestialskich wibracji, a chłopaki pogrozili jeno palcem, rzucili w moim kierunku pakietem przekleństw i kazali spierdalać na szczaw. Gdyby ten album powstał w Europie,  zapewne zostałby wyżej przeze mnie oceniony. Od Brazylijskich hord wymagam jednak więcej, zdecydowanie więcej. Dlatego też czwarty album Thrashera, to wg mnie płytka rzetelna i solidna, ale obiektywnie rzecz biorąc, na glebę niestety nie rzuca. Mimo to polubiłem muzykę tych pięciu maniaków na tyle, że mogę polecić ją wszystkim fanom poczerniałego Speed/Thrash Metalu starej, brazylijskiej szkoły gatunku.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz