niedziela, 5 marca 2023

Recenzja Kommand „Death Age”

 

Kommand

„Death Age”

20 Buck Spin 2023


Bolt Thrower… Ileż to razy można powtarzać i kiwać głową nad tym, jak olbrzymi wpływ wywarł na scenę deathmetalową.  Kommand to w prostej linii kontynuator brytyjskich pancernych tradycji. Zespół zrodził się na kalifornijskiej ziemi, a „Death Age” to ich drugi pełny materiał. Niezbyt co prawda długi, bo zamykający się jedynie w dwudziestu sześciu minutach, ale liczy się przecież jakość a nie ilość. Mamy tu zatem sześć kompozycji utrzymanych we wiadomym stylu. Panowie gniotą raczej niespiesznie dość melodyjnymi akordami, kładąc zdecydowany nacisk na ciężar i, mimo wszystko, przemyślaną taktykę powielania. Nie da się bowiem ukryć, że ich plany wojenne dość mocno pokrywają się z kampaniami generała z wysp i inwencji własnej zbyt wiele tu nie znajdziemy. Typowe zwolnienia, brzmienie gitar czy nawet styl bębniarza silnie kojarzyć się może z tym, co już zagrane zostało. Nie jest to jednak jakiś wielki zarzut, bo jeśli uczeń potrafi umiejętnie wykorzystać nauki mistrza, to w czym problem? Nie powiem, że na tych nagraniach nie ma żadnej odskoczni od oryginału. Zdarzają się skręty choćby w kierunku Szwecji czy też chwilami stylu Holenderskiego, lecz przyznać muszę, że najmasywniej brzmi rdzeń tej muzyki. Jeśli już użyłem słowa ”brzmi”, to przyznać należy, że realizator dźwięku postarał się, by wszystko na tej płycie było nierdzewne i dobrze naoliwione. Działo w postaci gardła wokalisty także nie pozostawia zbyt wiele do życzenia i sieje niezgorszą pożogę. Trzeba Amerykanom oddać, że maniany nie odpierdalają, cały materiał jest bardzo równy i słucha się go z dużą przyjemnością. Jeśli zatem komuś nie przeszkadza zrzynanie z tak znamienitego zespołu jakim był Bolt Thrower, to Kommand zapewne łyknie bez dopytywania o drobiazgi. I tyle w temacie, po co więcej drążyć…

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz