Kommand
„Death Age”
20 Buck Spin 2023
Bolt Thrower… Ileż to razy można powtarzać i kiwać
głową nad tym, jak olbrzymi wpływ wywarł na scenę deathmetalową. Kommand to w prostej linii kontynuator
brytyjskich pancernych tradycji. Zespół zrodził się na kalifornijskiej ziemi, a
„Death Age” to ich drugi pełny materiał. Niezbyt co prawda długi, bo zamykający
się jedynie w dwudziestu sześciu minutach, ale liczy się przecież jakość a nie
ilość. Mamy tu zatem sześć kompozycji utrzymanych we wiadomym stylu. Panowie
gniotą raczej niespiesznie dość melodyjnymi akordami, kładąc zdecydowany nacisk
na ciężar i, mimo wszystko, przemyślaną taktykę powielania. Nie da się bowiem
ukryć, że ich plany wojenne dość mocno pokrywają się z kampaniami generała z
wysp i inwencji własnej zbyt wiele tu nie znajdziemy. Typowe zwolnienia,
brzmienie gitar czy nawet styl bębniarza silnie kojarzyć się może z tym, co już
zagrane zostało. Nie jest to jednak jakiś wielki zarzut, bo jeśli uczeń potrafi
umiejętnie wykorzystać nauki mistrza, to w czym problem? Nie powiem, że na tych
nagraniach nie ma żadnej odskoczni od oryginału. Zdarzają się skręty choćby w
kierunku Szwecji czy też chwilami stylu Holenderskiego, lecz przyznać muszę, że
najmasywniej brzmi rdzeń tej muzyki. Jeśli już użyłem słowa ”brzmi”, to
przyznać należy, że realizator dźwięku postarał się, by wszystko na tej płycie
było nierdzewne i dobrze naoliwione. Działo w postaci gardła wokalisty także
nie pozostawia zbyt wiele do życzenia i sieje niezgorszą pożogę. Trzeba
Amerykanom oddać, że maniany nie odpierdalają, cały materiał jest bardzo równy
i słucha się go z dużą przyjemnością. Jeśli zatem komuś nie przeszkadza
zrzynanie z tak znamienitego zespołu jakim był Bolt Thrower, to Kommand zapewne
łyknie bez dopytywania o drobiazgi. I tyle w temacie, po co więcej drążyć…
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz