piątek, 31 marca 2023

Recenzja MEGALITH LEVITATION „Obscure Fire”

 

MEGALITH LEVITATION

„Obscure Fire”

Aesthetic Death 2023

Trzech zakapturzonych mistyków z Czelabińska na Uralu, którzy ukrywają się pod szyldem Megalith Levitation, powróciło po niespełna dwóch latach hibernacji. Najprościej rzecz ujmując, panowie się uaktywnili i ponownie rozjebali system. Zrobili to bezapelacyjnie i w całej rozciągłości znaczenia tego zagadnienia. Już poprzedni „Void Psalms” przeczołgał mnie potwornie po meandrach surrealistycznych rytuałów, ale to, co zrobił ze mną „Obscure Fire”,  przechodzi wszelkie granice i wymyka się jakimkolwiek porównaniom, przy zachowaniu zdrowego rozsądku. Gdy zaczynacie odsłuch tego krążka, zdrowy rozsądek powinniście zatem spuścić w kiblu, a na okładce „Obscure…” powinno być wypisane wielkimi, złotymi zgłoskami:  „Porzućcie wszelkie nadzieje wszyscy, którzy decydujecie się zmierzyć z zawartością tej  płyty”. Muzyka tu zawarta sprawia bowiem, że krew dosłownie gęstnieje w arteriach, puls zwalnia do absurdalnie niskich wartości, serce ledwo pompuje zawiesisty, życiodajny płyn, a pod potylicą powstają wizje, przy których te z „Odmiennych Stanów Świadomości” jawią się jako mierny żart. Obcowanie z tymi dźwiękami, to jak spoglądanie w przechodzący z rąk do rąk, ogromny pryzmat, w którym implodują ciała niebieskie, a wręcz całe ich mgławice, rozświetlając przy tym promieniste łuny dawno już pogrzebanych cywilizacji. Kryształ ten przepełniają także okultystyczno-halucynogenne wizje oraz ślady przedziwnych, prastarych niczym samo zło obrzędów, głęboko penetrujące umysły tych, którzy odważyli się weń wejrzeć, a wszystko to dzieje się w oparach przyszłego, post-nuklearnego kataklizmu. Nie ma specjalnego sensu opisywać ponownie, jakimi środkami muzycy Megalith Levitation osiągają takie efekty, gdyż wydaje mi się, że dosyć dokładnie scharakteryzowałem je przy okazji recenzowania „Pustki Psalmów”, niemniej myślę, że warto zaznaczyć tu, iż „Przyćmiony Ogień”, choć wierny początkowej estetyce grupy przypomina nieco bardziej senną, lumberingową myśl eksplorującą ciemność, jak i medytacyjne, psychodeliczne uniesienia prowadzące konsekwentnie do transcendentalnych punktów szczytowych i zaklęć mających na celu eskalację materializacyjnych aspektów woli. Wszyscy, którzy zastanawiają się w tej chwili, „o co mu kurwa chodzi?”, i nie chce im się drążyć, co autor tej recenzji miał na myśli, niech zapamiętają po prostu, że „ObscureFire”, to wyśmienity, potwornie uciskający makówkę, w chuj ciężki album, który dla wszystkich maniaków tłustego, transowego, gniotącego z gniewną surowością Doom/Sludge/Stoner Metalu jest pozycją do obowiązkowego zakupu. Ja jednak posunę się o krok dalej. Uważam mianowicie, że w tym bardzo eklektycznym gatunku żaden album nie ma w tym roku najmniejszych szans (choć z 2023 uciekły raptem trzy miechy) choćby zbliżyć się do poziomu „trójki” Megalith Levitation i mówię to z pełną świadomością wagi mych słów. Pierdolona,  miażdżąca, mistyczna doskonałość. On Your Knees Motherfuckers!

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz