Vexation
„Hommagea Aleph”
ADG Rec. 2023 (Re-issue)
Czasem się zastanawiam, ileż to jeszcze zespołów i
wydawnictw nikomu wcześniej nieznanych, lub kompletnie dziś zapomnianych, uda
się wygrzebać z mroków przeszłości. Bo że są tego całe pokłady, jest sprawą
niewątpliwą. Inna rzecz, czy przypominanie wszystkiego, co zostało onegdaj
zarejestrowane stanowi dziś jakąś wartość poza nutką sentymentalną. Vexation
nie znałem, mimo iż panowie zarejestrowali wznawiane dziś demo akurat w okresie
rozkwitu mojego zainteresowania undergroundem. Dlatego też ze szczególnym
zaciekawieniem sięgnąłem po materiał wychodzący nakładem ADG Records. No i ta
nutka sentymentu zagrała niebywale głośno. Materiał podstawowy, czyli tytułowe
demo z roku dziewięćdziesiątego, to nieco ponad szesnaście minut prostego
death/grindu na modłę starego Carcass, Napalm Death czy Repulsion. Oczywiście
nie na poziomie mistrzów, ale zaletą tych nagrań jest coś innego. Dokument. Tak
właśnie w wielu przypadkach brzmiał w tamtych czasach młodzieńczy bunt w kraju
nad Wisłą. Stawiano na ekstremę, często niepopartą jeszcze odpowiednim
doświadczeniem czy umiejętnościami. Vexation przeplatają w swoich kompozycjach
punkowe d-beaty z wściekłymi blastami, prostymi gitarowymi akordami i czymś na
kształt dojrzewającego dopiero growla. Można by z grubsza powiedzieć, że jest
to dość chaotyczne napierdalanie, gdyby nie fakt, iż słychać w kilku miejscach
kiełkujące, zdecydowanie mające ręce i nogi pomysły. Brzmi to oczywiście jak
nagrane w klubie młodzieżowym po godzinach, ze stojącym za konsolą (o ile taka
w ogóle była) kolesiem z pierwszego roku studiów inżynierskich. Perka dudni
wiadrowato, gitary momentami zajeżdżają niezłym fałszem, dźwięk chwilami z
lekka faluje a wokal wychodzi zdecydowanie za bardzo na przód. I w tym właśnie
cały urok. Tego typu demówki kopiowało się swego czasu na najtańsze (żyjąc z
kieszonkowego trzeba było liczyć każdy grosz) różowe Stilonki, co przy
którejś-tam kopii czyniło nagranie niemal nieczytelnym, ale i tak był kult, bo
się miało! „Hommaega Aleph” może być wydawnictwem nie do końca zrozumianym
przez dzisiejszą, wychowaną na cyfrze młodzież, ale ja słuchając tych nagrań na
chwilę odpłynąłem. Jako bonus wydawca dorzucił na dysk także nagrania live ze
splitu z Convent, na których to można
poza utworami z demo usłyszeć także choćby cover Napalm Death „Deceiver” i
chyba jakieś nieopublikowane nagrania autorskie. Ponadto są też nagrania z
próby, przy słuchaniu których faktycznie potrzebna jest już odrobina wyobraźni,
bo rejestrowane były chyba na Grundigu. Nie będę wyrokował, ale jak już
wspomniałem, „Hommaega Aleph” jest moim
zdaniem pozycją wyłącznie dla starych pryków, którzy pamiętają dawne dzieje.
Choć kto wie, może który młody akurat będzie miał ochotę na lekcję historii, to
ten krążek stanowi idealny materiał poglądowy. Cieszę się, że takie rzeczy
wychodzą, bo na pewno rentowne nie są i świadczą wyłącznie o tym, że wydawcy
się chce. Warto to docenić.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz