środa, 15 marca 2023

Recenzja Oerheks „Landschapsanachronismen”

 

Oerheks

„Landschapsanachronismen”

Amor Fati 2023

Nie minął rok, a już mamy drugie demo belgijskiego Oerheks, które znów na winylu wyda Amor Fati. Tym razem są to dwa długie kawałki, dające łącznie 25 minut muzyki. Nic się w twórczości naszego Flamandczyka nie zmieniło. Jest to melancholijny black metal, wygenerowany za pomocą zimnych gitar, lekko wycofanej sekcji rytmicznej oraz atmosferycznych, klawiszowych teł. Podobnie jak na poprzednim materiale dźwięki płyną w średnich tempach, malując spowity mgłą krajobraz starodawnej Belgii, ponieważ przede wszystkim historią własnego kraju zainteresowany jest odpowiedzialny za ten projekt H. Smutne melodie wspomagane syntezatorami, rozciągnięte riffy oraz zbolałe wrzaski, to chyba już znak rozpoznawczy Oerheks. Tak jak w przypadku pierwszego demosa środki wyrazy są w pełni black metalowe i użyte troszeczkę właściwiej niż na „Cagghenvinna”. Oprócz nudnawych i rozmarzonych momentów, od czasu do czasu dostajemy również małe zrywy, które swą narowistością bardziej zbliżają kompozycje Oerheks do szatańskiego grania niż te, które pojawiły się na debiutanckich nagraniach. Podczas rejestracji tych utworów powtórzono zabieg przybrudzenia produkcji, tak aby brzmiała ona jakby ktoś wyciągnął ją z szuflady po trzydziestu latach. Ciekawy to pomysł, gdyż dzięki niemu, czujemy się trochę jak podczas oglądania starych zdjęć wywołanych w sepii. Najnowsza propozycja tego jednoosobowego bandu, to kontynuacja koncepcji znanej z nagrań sprzed roku. Dwie rozbudowane kompozycje pełne smutnych nut, ale dzięki występującym niekiedy, bardziej zdecydowanym akordom jest obecnie mniej nudno, a i delikatny pazur też się pojawia. Pół punktu w górę.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz