„Everlasting Black Arts in
Supreme Darkness” (Split)
Inferna
Profundus Records 2023
I
ponownie trafiam na zespoły zrzeszone w Pure Raw Underground Black Metal Plague
Circle. Takie to już moje zezowate szczęście, choć absolutnie nie mam zamiaru
narzekać, wszak zawsze można trafić gorzej. Tym razem na wspólnym splicie
prezentują się nam Chilijski projekt Old Castles i międzynarodowy ansambl
Winterstorm (tworzą go bowiem bluźniercy z Ekwadoru i Chile). Nie będę Wam
przedstawiał konotacji personalnych, jakie występują w tych hordach, gdyż
zapewne domyślacie się, że tworzące je persony przewijają się przez większość
grup zrzeszonych we wspomnianym na wstępie kółku zainteresowań. W zasadzie już
sam tytuł tego wydawnictwa oddaje w pełni to, co tu napotkamy. Tak więc zarówno
Old Castles, jak i Winterstorm prezentują nam po cztery wałki surowego,
mizantropijnego Black Metalu utrzymanego w najlepszej tradycji gatunku. Jest
zatem chropowato, mrocznie, ponuro i złowieszczo, czyli tak, jak bez dwóch zdań
być powinno. Ciemność sączy się tu z każdego dźwięku, a zatopione w czerni, jak
i obficie ociekające jadem akcenty
melodyczne potrafią hipnotyzować i mają niezaprzeczalnie swój piekielny urok.
Można odnaleźć na tym wydawnictwie zarówno wpływy sceny francuskiej zrzeszonej
ongiś w Les Légions Noires, na czele a kultowymi Mūtiilation, Torgeist, czy
Vlad Tepes, jak i zimne wibracje frakcji norweskiej znane choćby z „A Blaze in
the Northern Sky”, „Transylvanian Hunger”, „Spectres Over Gorgoroth”, „The
Forestis My Throne”, „Dark Medieval Times”, „Wrath of the Tyrant” czy
„Yggdrasill”. Celowo nie dzielę tego albumu niejako na dwa obozy, gdyż zarówno
Old Castles, jak i Winterstorm fachowo i z gruntowną znajomością tematu rzeźbią
w diabelskiej surowiźnie, a różnią się jedynie pewnymi, drobnymi detalami,
które niewątpliwie wychwycicie, gdy tylko zdecydujecie się sięgnąć po ten
krążek. Niestety znalazła się w tej słodyczy i łyżka dziegciu. Nie wiem
mianowicie po jaki chuj znalazł się tu utwór „Sanguine Mort”, którego skoczna
struktura wkurwia niemiłosiernie? Panowie (tu zwracam się do muzyków
Winterstorm), ta kompozycja w ogóle nie powinna się tu pojawić. Stać Was na
więcej niż takie nędzne, nikomu niepotrzebne, zalatujące padaczką wypełniacze. Poza
tym drobnym szczegółem nie mam jednak zastrzeżeń. Dla wszystkich maniaków
mizantropijnej diabelszczyzny „Everlasting Black Arts…”, to zatem produkcja z
adnotacją zakup obowiązkowy.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz