Cadaveric Possession
“The Demise of King Yima”
Putrid Cult 2023
Są zespoły, których płyty można kupować w ciemno. Zawsze
bowiem gwarantują określoną jakość i styl. Jednym z przedstawicieli takiego
gatunku jest rodzimy Cadaveric Possession. Chłopaki grają swoje od samego
początku i nigdy nie zeszli z bardzo wysokiego poziomu. Nie inaczej jest z ich
trzecim pełnowymiarowym wydawnictwem. „The Demise of King Yima” to trzydzieści
sześć minut obskurnego, odpychającego i antytrendowego black metalu starej szkoły.
Jeśli czarci metal kojarzy wam się z prostotą, kwadratowym łupaniem i zapachem
siarki, to dokładnie to dostaniecie sięgając po najnowsze nagrania krakowskiego
duetu. Kto zespół zna, ten wie, iż ich główne inspiracje płyną znad Morza
Śródziemnego z początku lat dziewięćdziesiątych. Nacromantia czy Mortuary Drape
zagnieździły się w sercach muzyków tak głęboko, że sam Diabeł już tych korzeni
nie wyrwie. No i oczywiście Hellhammer. Królują tutaj zatem średnie tempa i
obskurne riffowanie, nieskomplikowane acz charakterystycznie chwytliwe.
Niepotrzebne tym kompozycjom są nieoczekiwane zwroty akcji czy finezyjne
solówki, tudzież jakakolwiek awangarda. One są środkowym palcem wysuniętym w
kierunku nowoczesności, i to pod każdym względem. Weźmy na ten przykład brzmienie.
W dzisiejszych czasach wiele młodych zespołów czyściej brzmi nagrywając
materiał demo, tracąc przy okazji ducha tego, czym black metal był na początku.
Tutaj mamy brud, syf i gangrenę w stylu piwniczno garażowym. Ponadto zero introsów
(poza dźwiękiem licznika Geigera na początku „The Lifepiercing Glow”),
interludiów czy innego klawiszowego pitolenia. Czyste zło. I ten szorstki
wokal, na „The Demise of King Yima” chyba jeszcze bardziej zachrypnięty i
szczekający, ozdobiony delikatnym pogłosem. Osobiście mocno mi się tym razem
kojarzący z brytyjskim Chorus of Ruin z pierwszego demo. W samych kompozycjach
wyczuwam z kolei jakby jeszcze głośniejsze niż dotychczas echa Samael, tego
jeszcze sprzed „Worship Him”. A gdy słucham tego prymitywnego walenia w beczki,
to powiem szczerze, że mi do szczęścia więcej nie trzeba. Po raz kolejny
wchłaniam nowy album Cadaveric Possession całym sobą. A może to on pochłania
mnie?
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz