sobota, 9 września 2023

Recenzja BLOOD STAR „First Sighting”

 

BLOOD STAR

„First Sighting”

Shadow Kingdom Records 2023

Amerykański kwartet Blood Star przedstawił się już naszym czytelnikom na łamach Apocalyptic Rites, kiedy to przed trzema laty pisałem słów kilka na temat ich debiutanckiej Ep’ki zatytułowanej „The Fear”. 36 miechów minęło, jak z bicza strzelił i oto w kwietniu tego roku zespół z Salt Lake City przypomina nam o sobie swym pierwszym albumem długogrającym zatytułowanym „First Sighting”. Na temat owego materiału mógłbym właściwie napisać to, co wcześniej pisałem o „The Fear”. Grupa nie dokonała bowiem żadnej wolty stylistycznej, tylko cały czas kroczy ścieżką tradycji, obraną na samym początku swej drogi. Tak więc nadal mamy do czynienia z klasycznym, chwytliwym Hard & Heavy, w którym przewijają się wpływy i wibracje Iron Maiden, Saxon, Omen, Dio, czy Thin Lizzy. Słychać jednak, że amerykanie nie próżnowali przez te trzy lata, konsekwentnie rozwijali swój styl, co zaowocowało bardzo dobrym, zadziornym, wciągającym krążkiem, którego słucha się wręcz wyśmienicie. Kompozycje są odważniejsze, bardziej dopracowane, czyli jednym słowem po prostu lepsze, a poza tym każdy z muzyków odcisnął na tym albumie swe wyraźne piętno, co w prostej linii, mimo oczywistych inspiracji, przekłada się na charakterystyczny szlif zawartej tu muzyki. Rytmiczne, melodyjne, ale i zarazem nasycone kanoniczną, Heavy Metalową agresją riffy robią wyśmienitą robotę, strzeliste, dokładne partie solowe (również basowe) błyszczą i imponują, zagęszczony bas o stosunkowo ciepłym brzmieniu zapewnia tej produkcji nielichy groove, a sugestywne, mocne, zapadające w pamięć wokale Madeline dodają tej płytce energii, wigoru, ale i pewnego wyrafinowania. Największą siłą tego krążka jest jednak moim zdaniem to, że nie znajdziemy tu modnych sztuczek, ni taniego efekciarstwa. „First Sighting” to niespełna trzydzieści trzy minuty szczerego, rasowego, soczystego Hard & Heavy o organicznym, pełnym brzmieniu, który potrafi naprawdę solidnie kopnąć w cztery litery (co nie przeszkadza mu także czarować słuchacza). Wyśmienita płytka. Nie wyobrażam sobie, aby mogła się ona nie znaleźć w kolekcji każdego, szanującego się fana klasycznego Metalu.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz