MARTYRDOOM
„As Torment Prevails”
Memento Mori (2023)
Pięknie jest patrzeć jak młode polskie zespoły wydają płyty w barwach zagranicznych labeli. Podświadomie gdzieś tli się poczucie prestiżu, lepszości, tego, że jednak polska scena nie stoi zagranicą tylko Vaderem i Behemothem. Za nieco ponad miesiąc hiszpańska oficyna Memento Mori wyda drugi krążek stołecznych deathmetalowców z Martyrdoom zatytułowany „As Torment Prevails” i warto napisać o nim parę słów. Zacznę od tego, że nie słyszałem ani jednej nuty z wydanego przed sześcioma laty debiutu, dlatego kompletnie nie wiedziałem czego się spodziewać po tym materiale. I bardzo dobrze, bo fajnie jest mile się zaskoczyć. Warszawiacy tłuką staroszkolny metal śmierci, w którym wyraźnie słychać echa Autopsy podparte prostym, ale mięsistym graniem w stylu Baphomet czy Banished. Znajdziemy tu sporo wycieczek w średnie i wolne tempa zahaczające o doom, które fajnie budują klimat całości. Tu i ówdzie przewinie się także nieco rokendrolowe riffowanie w stylu post-falsowego Gorefest, czy d-beatowanie rodem ze Szwecji (w znikomych ilościach). I choć w ogólnym rozrachunku Martyrdoom jawi się jako twór niespecjalnie oryginalny, to trzeba oddać mu, że jego członkowie potrafią pisać muzykę. Dzieje się tu sporo, pomimo stylistycznej jednorodności, motywy zgrabnie przechodzą w kolejne, nic tu nie dzieje się z czapy i przypadku. Cieszy też fakt, że za mikrofonem nie usłyszymy jałowych bulgotów, a klasyczny, deathmetalowy growl. „As Torment Prevails” to naprawdę porcja dobrego, dobrze napisanego, klasycznego death metalu. Tylko tyle i aż tyle. Słyszeliśmy takie granie wielokrotnie – raz w lepszych raz w gorszym wydaniu. Tutaj do wybitności daleko, ale na pewno jest to wydawnictwo, na którym warto zawiesić ucho. Dla tych, którzy polską scenę hołubią w sposób szczególny jest to pozycja w zasadzie obowiązkowa. A ze swojej strony mogę tylko trzymać kciuki za chłopaków z Martyrdoom i serdecznie dopingować przy kolejnych wydawnictwach.
Harlequin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz