NECRONOMICON
EX MORTIS
„Necronomicon Ex Mortis”(Ep)
Independent 2023
Kurczę,
zawiodłem się trochę na tej piątce zza wielkiej kałuży, a wszystkiemu winna
okładka tego materiału. Zmyliła mnie suka. Trudno, zdarza się. Muszę z tym żyć.
A teraz do rzeczy. Panowie z Chicago w tym, co tu słychać próbowali połączyć ze
sobą tradycyjny, amerykański Death/Thrash pierwszej połowy lat 90-tych z
melodyjną frakcją Metalu Śmierci ukierunkowaną na Skandynawię. Nie pytajcie
mnie, co pchnęło ich do takiej próby? Niech pozostanie to ich słodką tajemnicą.
Jakkolwiek by nie było, to rezultat ich starań jest raczej mizerny
(przynajmniej na razie). Chłopaki wiedzą jednak, do czego służą ich
instrumenty, a przygotowanie warsztatowe mają naprawdę bardzo dobre. Słychać to
zarówno w partiach wioślarzy, którzy nie stronią tu od technicznego palcowania
po gryfach, czy też wycinania kwiecistych solówek o Heavy Metalowym
zabarwieniu, jak i w grze sekcji rytmicznej (pałker potrafi przyłożyć, oraz
zakręcić, a basista także wywija niezgorzej). Cóż z tego, skoro „Necronomicon
Ex Mortis” to produkcja wyjątkowo niespójna i brak jej myśli przewodniej? Taki
„Earth Cancer” na ten przykład potrafi dojebać i gdyby cała Ep’ka była
utrzymana w tym klimacie, to w mordę jeża byłbym ukontentowany, choć nie jest
to w żadnym razie wałek wybitnie niszczący i ma swoje wady. „Nocturnal” już tak
nie siedzi, choć jest jeszcze do przyjęcia, lecz pozostałe dwie kompozycje,
czyli „Celestial Tomb” i „The Burning” to przy wszystkich sztuczkach
technicznych, jakie zostały w nich zastosowane, jeno melodyjne pitolenie, które
do niczego nie prowadzi i wywołuje u mnie jedynie nerwowy szczękościsk. Wygląda
to trochę tak, jakby zespół stanął w rozkroku i nie wiedział, w którą stronę
podążyć. Ja sugerowałbym tę, zaprezentowaną w „Raku Ziemi”, bo to jedyny,
słuszny kierunek, choć oczywiście to moja czysto subiektywna opinia. Jak na
razie jest jednak mizernie, a wszystko w chuj się rozłazi. Szkoda, bo okładka
naprawdę fajna…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz