sobota, 30 września 2023

Recenzja Trollcave “Malforming Abominations of the Gloomy Depths”

 

Trollcave

“Malforming Abominations of the Gloomy Depths”

Behind the Mountain 2022

Dziś mały skok wstecz, bowiem wydana kilkanaście miesięcy temu nakładem Behind the Mountain debiutancka EP-ka Trollcave tak naprawdę swoją premierę miała pod koniec roku dwudziestego pierwszego. Od tamtego czasu panowie zdążyli nawet zarejestrować dużą płytę, ale nie o niej dziś, tylko o „Malforming Abominations of the Gloomy Depths”. Patrząc na nazwę zespołu spodziewałem się, że odbędę podróż w gęsty, pokryty śniegiem północny las, w którym straszyć będą stwory z pomalowanymi mordziami. Tymczasem, ku mojemu zaskoczeniu, Hiszpanie zabrali mnie do cuchnącego rozkładem grobowca. Muzyka Trollcave to masywny i duszny doom/death metal, i to trzeba od razu otwarcie przyznać, z wyższej półki. Bo czyż najlepszą z możliwych rekomendacją nie jest fakt, iż pierwsze sekundy otwierającego całość „I” momentalnie skojarzyły mi się z genialnym Disembowelment? A takich momentów rzeczone wydawnictwo zawiera więcej. Zwłaszcza gdy miażdżące swoją masą akordy, nierzadko zresztą bardzo płynnie przechodzące z jednego w drugi, podsycane są majestatycznie i mistycznie wybrzmiewającymi klawiszami. Trollcave się nie spieszą, często grzęznąc w tempie wręcz funeralowym, lecz klimat katakumbowej atmosfery przetaczającej się przez ich kompozycje może sprawić, że przez te zaledwie dwadzieścia jeden minut na waszej ścianie pojawi się pleśń. Potężne akordy o błotnistym brzmieniu potrafią zawinąć w nieprzepuszczającą światła kotarę mroku, chwilami częstując też kapkę melancholijną nutą w stylu wczesnego My Dying Bride (patrz: „III”). Gdzie indziej panowie rozpędzą się do prędkości d-beatowej, ale tylko na chwilę i wyłącznie po to, by za chwilę wgnieść nas, niczym w obficie nasiąkniętą ziemię, jeszcze cięższą harmonią. Jest na tej EP-ce też kilka elementów totalnie zaskakujących, jak choćby wejście na blastowe obroty na samo zakończenie. Człowiek za gałkami spisał się w przypadku „Malforming Abominations…” na medal, gdyż utwory te brzmią na wskroś organicznie, można powiedzieć nawet, że demówkowo, co jeszcze bardziej pogłębia ich cmentarny wydźwięk. Trollcave za pomocą środków nieodkrywczych stworzyli coś naprawdę masywnego i niesamowicie wciągającego. Dlatego też jestem poniekąd rozczarowany… Nie. Wkurwiony. Że ten materiał jest tak krótki.  Jeśli jeszcze nie mieliście okazji zapoznać się z tym wydawnictwem, to po stokroć polecam.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz