piątek, 1 września 2023

Recenzja HERETIC PLAGUE „Context Is a Stumbling Corpse”

 

HERETIC PLAGUE

„Context Is a Stumbling Corpse”

Selfmadegod Records 2023

Kurna, no ma chłop rękę do brutalnej muzy i to bez dwóch zdań. Kto? Oczywiście Karol, czyli dowódca Selfmadegod Records. Co wydawnictwo, to strzał tak okrutny, że w pizdę palec, nie ma co zbierać. Jednym z najświeższych przykładów, które potwierdzają napisane przeze mnie powyżej słowa, jest debiutancki album załogi ze Zjednoczonego Królestwa zwącej się Heretic Plague. Doprawdy napierdalają panowie z polotem i finezją, jak i oczywiście z gruntowną znajomością wszelakich arkanów Śmiertelnej sztuki, co zresztą specjalnie dziwić nie powinno, wszak to muzycy, którzy swych talentów użyczają także m.in. w Beef Conspiracy, Repulsive Dissection, Twitch of the Death Nerve, czy Infected Disarray, że nie wspomnę już o tym, iż jeden z nich prócz aktywności muzycznej prowadzi jeszcze wytwórnię Grindethic Records. O tym, że „ContextIs a Stumbling Corpse” jest płytą bardzo dobrą, zdążyliście się już zapewne domyślić, niemniej jednak pozwolę sobie teraz nieco bardziej przybliżyć Wam jej zawartość muzyczną. Tak więc mamy tu do czynienia z mięsistym Brutal Death Metalem zamarynowanym w pikantnej Grind’owej zalewie. Myli się jednak ten, któren myśli, że to jeno prosty, bezpośredni, odmóżdżony wykurw. Na tym krążku dzieje się dużo, dużo więcej, pomimo tego, że rdzeniem tego materiału jest niezaprzeczalnie klasyka rzeźnickich dźwięków. Usłyszymy tu zatem gęsto wyszywane, potężne, polirytmiczne nierzadko wzory perkusyjne, rozrywający bas, który także miesza konkretnie i równocześnie obrzuca słuchacza całą masą wszelakiego paskudztwa. Wiosła zalewają nas z kolei gęstą falą szalonych, miażdżących, zaawansowanych technicznie riffów i chorych solówek, a wyśmienite linie wokalne złożone z niskich, piekielnych growli i bestialskich wrzasków uzupełnianych rasowym, ryjącym w mule prosiakiem podkręcają dodatkowo siłę rażenia i okrucieństwo tych dźwięków. Ten album to wściekła, potworna, bezdenna, ale i zarazem niesamowicie zaraźliwa Death/Grind’owa pożoga, po przejściu której pozostaje tylko spalona ziemia i zwęglone zwłoki, a przy tym nieco surrealistyczna atmosfera pełzającego szaleństwa, jaka tu panuje jest cudownie obezwładniająca. Czy muszę dodawać coś więcej? Kolejna, bardzo mocna pozycja w katalogu Selfmadegod. Wyborne mielenie.

 

Hatzamoth

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz