poniedziałek, 18 września 2023

Recenzja GENOCIDAL RITES „Exsanguination of the Gods”

 

GENOCIDAL RITES

„Exsanguination of the Gods” (Ep)

HellsHeadbangers Records 2023

Nie wiem, jak Wy, ale ja jestem już naprawdę zmęczony mnogością zespołów, które próbują stosunkowo łatwo zbić kapitał podłączając się pod niezaprzeczalnie kultowe hordy pokroju Blasphemy, Beherit, Black Witchery, czy Bestial Warlust. Ja wiem, że niektórym, co bardziej  zdeterminowanym, nielicznym hordom, których nie będę tu wymieniał, udało się w naprawdę dużym stopniu odtworzyć wibracje panujące na „Fallen Angel Of Doom”, „Blood &Valour”, czy „The Oath of Black Blood” i chwała im za to, jednak powiedzmy sobie szczerze i bez pierdolenia w bambus, że większość zespołów (czyli mniej więcej 90%), które współcześnie próbują zbliżyć się do poziomu „starych” mistrzów, może co najwyżej wylizać im buty, lub w najlepszym przypadku possać kutasa. No weźmy choćby na ten przykład taki Genocidal Rites ze Stanówi ich najnowszą produkcję zatytułowaną „Exsanguination of the Gods”. Piłują na niej chłopaki niewątpliwie z oddaniem godnym lepszej sprawy, ale realnie rzecz biorąc muza, którą tworzą spodobać może się tylko: a) początkującym, pryszczatym małolatom, zafascynowanym pierwotnym złem (co jeszcze jestem w stanie zrozumieć, wszak chyba każdy z nas przechodził ten okres w swym życiu), b) maniakom twórczości zespołów, które wymieniłem powyżej ze znacznym ubytkiem słuchu (w tym wypadku składam szczere kondolencje, gdyż niemożność odróżnienia muzyki Blasphemy, czy wczesnego Beherit od wypocin rzeczonego Genocidal Ries, to doprawdy dramat). Naprawdę chciałbym napisać o „Exsanguination…” coś bardziej pozytywnego, ale niestety nie bardzo mogę. Nie wystarczy bowiem chcieć grać w stylu Ross Bay Cult Eternal, trzeba to jeszcze umieć, a chłopaki zza wielkiej kałuży bardziej chcą, niż umią. Dlatego też pod moimi dachem materiał ten zagościł niecałe pół godzinki (co odpowiada trzem przesłuchaniom) i poleciał lotem koszącym do kibla. Za dużo tu bowiem chcenia, a za mało umienia (a powtarzam raz jeszcze, że wbrew pozorom tak grać też trzeba umieć, a nie tylko chcieć) i swego zdania nie zmienię, choćby przypalano mi stopy. Tyle w temacie.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz