GENOCIDAL RITES
„Exsanguination of the Gods”
(Ep)
HellsHeadbangers
Records 2023
Nie
wiem, jak Wy, ale ja jestem już naprawdę zmęczony mnogością zespołów, które
próbują stosunkowo łatwo zbić kapitał podłączając się pod niezaprzeczalnie
kultowe hordy pokroju Blasphemy, Beherit, Black Witchery, czy Bestial Warlust.
Ja wiem, że niektórym, co bardziej
zdeterminowanym, nielicznym hordom, których nie będę tu wymieniał, udało
się w naprawdę dużym stopniu odtworzyć wibracje panujące na „Fallen Angel Of
Doom”, „Blood &Valour”, czy „The Oath of Black Blood” i chwała im za to,
jednak powiedzmy sobie szczerze i bez pierdolenia w bambus, że większość
zespołów (czyli mniej więcej 90%), które współcześnie próbują zbliżyć się do
poziomu „starych” mistrzów, może co najwyżej wylizać im buty, lub w najlepszym
przypadku possać kutasa. No weźmy choćby na ten przykład taki Genocidal Rites
ze Stanówi ich najnowszą produkcję zatytułowaną „Exsanguination of the Gods”.
Piłują na niej chłopaki niewątpliwie z oddaniem godnym lepszej sprawy, ale
realnie rzecz biorąc muza, którą tworzą spodobać może się tylko: a) początkującym,
pryszczatym małolatom, zafascynowanym pierwotnym złem (co jeszcze jestem w
stanie zrozumieć, wszak chyba każdy z nas przechodził ten okres w swym życiu),
b) maniakom twórczości zespołów, które wymieniłem powyżej ze znacznym ubytkiem
słuchu (w tym wypadku składam szczere kondolencje, gdyż niemożność odróżnienia
muzyki Blasphemy, czy wczesnego Beherit od wypocin rzeczonego Genocidal Ries,
to doprawdy dramat). Naprawdę chciałbym napisać o „Exsanguination…” coś
bardziej pozytywnego, ale niestety nie bardzo mogę. Nie wystarczy bowiem chcieć
grać w stylu Ross Bay Cult Eternal, trzeba to jeszcze umieć, a chłopaki zza
wielkiej kałuży bardziej chcą, niż umią. Dlatego też pod moimi dachem materiał
ten zagościł niecałe pół godzinki (co odpowiada trzem przesłuchaniom) i poleciał
lotem koszącym do kibla. Za dużo tu bowiem chcenia, a za mało umienia (a
powtarzam raz jeszcze, że wbrew pozorom tak grać też
trzeba umieć, a nie tylko chcieć) i swego zdania nie zmienię, choćby przypalano
mi stopy. Tyle w temacie.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz