środa, 27 września 2023

Recenzja Broder „Skarpretterfossilet”

 

Broder

„Skarpretterfossilet”

Extremely Rotten Prod. 2023

O kurwa, ale gnój! Tak dosłownie pomyślałem w chwili gdy włączyłem nowy album Kopenhaskiego Broder. Pierwsze bowiem co dociera do naszych uszu to totalnie zasyfione i zbasowane brzmienie, gruzowe pod każdym względem. Dopiero po chwili ochłonąłem, ale tylko na chwilę, bo przyjąłem drugi policzek od samej zawartości muzycznej „Skarpretterfossilet”. O ile na debiucie bracia Hviid (znani także z Blot & Bod) dopiero raczkowali muzycznie, to przez ostatnie pięć lat rozwinęli się wręcz nieprzyzwoicie. Na ich nowej płycie otrzymujemy bardzo ciekawy amalgamat gatunków. Do ogromnego, bulgoczącego smołą kotła Duńczycy wrzucają składniki niekoniecznie oczywiste. Przede wszystkim zderzamy się tutaj a niesamowicie masywną ścianą dźwięku, z tłuczącą intensywnie perkusją i mocno pracującym basem. Sekcja rytmiczna stanowi niezaprzeczalnie sos, pod powierzchnią którego wybrzmiewają nieco przytłumione gitary. Ale co tam się dzieje… Znajdziemy na tej płycie elementy doom metalowe, miażdżące swoim niechlujnym majestatem, war metalowe akordy podkręcające tempo i siejące istną pożogę, sporo Bolzerowego riffowania, trochę starej szkoły death metalu, kapkę punka i noise’u. Na pewno, nie można powiedzieć, że drugi album Broder jest nijaki, monotonny czy zagrany od szablonu. Kolesie tasują gatunkami, często łamią tempo, płynnie zmieniając harmonie zachowując jednocześnie niesamowitą spójność. Z drugiej strony, nie da się zaprzeczyć, ze początkowo ma się wrażenie, jakby niektóre fragmenty naznaczone zostały piętnem chaosu, co jednak jeszcze bardziej podkreśla dzikość tych nagrań. Do tego dorzucić trzeba kilka słów o wokalach, które są chropowate i ponadprzeciętnie zezwierzęcone. W niektórych miejscach zresztą ich intensywność potęgowana jest poprzez nałożenie na siebie kilku głosów, wybrzmiewających niczym z głębi olbrzymiej groty. Mówiąc o intensywności, to muzyka Broder kojarzy mi się pod tym względem z Concrete Winds, nawet w tych wolniejszych partiach. Największe wrażenie na „Skarpretterfossilet” robi jednak piętnastominutowy kolos, który zasypuje nas wywrotką pokruszonego betonu i zalewa wrzącą lawą. Ja pierdolę, ten krążek jest tak masywny, że czuję się przy nim totalnie malutki. Sprawdzajcie go koniecznie, bo to dla mnie jedno z największych odkryć bieżącego roku.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz