Broder
„Skarpretterfossilet”
Extremely Rotten Prod. 2023
O kurwa, ale gnój! Tak dosłownie pomyślałem w chwili
gdy włączyłem nowy album Kopenhaskiego Broder. Pierwsze bowiem co dociera do
naszych uszu to totalnie zasyfione i zbasowane brzmienie, gruzowe pod każdym
względem. Dopiero po chwili ochłonąłem, ale tylko na chwilę, bo przyjąłem drugi
policzek od samej zawartości muzycznej „Skarpretterfossilet”. O ile na debiucie
bracia Hviid (znani także z Blot & Bod) dopiero raczkowali muzycznie, to
przez ostatnie pięć lat rozwinęli się wręcz nieprzyzwoicie. Na ich nowej płycie
otrzymujemy bardzo ciekawy amalgamat gatunków. Do ogromnego, bulgoczącego smołą
kotła Duńczycy wrzucają składniki niekoniecznie oczywiste. Przede wszystkim zderzamy
się tutaj a niesamowicie masywną ścianą dźwięku, z tłuczącą intensywnie
perkusją i mocno pracującym basem. Sekcja rytmiczna stanowi niezaprzeczalnie
sos, pod powierzchnią którego wybrzmiewają nieco przytłumione gitary. Ale co
tam się dzieje… Znajdziemy na tej płycie elementy doom metalowe, miażdżące
swoim niechlujnym majestatem, war metalowe akordy podkręcające tempo i siejące istną
pożogę, sporo Bolzerowego riffowania, trochę starej szkoły death metalu, kapkę
punka i noise’u. Na pewno, nie można powiedzieć, że drugi album Broder jest
nijaki, monotonny czy zagrany od szablonu. Kolesie tasują gatunkami, często
łamią tempo, płynnie zmieniając harmonie zachowując jednocześnie niesamowitą
spójność. Z drugiej strony, nie da się zaprzeczyć, ze początkowo ma się
wrażenie, jakby niektóre fragmenty naznaczone zostały piętnem chaosu, co jednak
jeszcze bardziej podkreśla dzikość tych nagrań. Do tego dorzucić trzeba kilka
słów o wokalach, które są chropowate i ponadprzeciętnie zezwierzęcone. W
niektórych miejscach zresztą ich intensywność potęgowana jest poprzez nałożenie
na siebie kilku głosów, wybrzmiewających niczym z głębi olbrzymiej groty. Mówiąc
o intensywności, to muzyka Broder kojarzy mi się pod tym względem z Concrete
Winds, nawet w tych wolniejszych partiach. Największe wrażenie na
„Skarpretterfossilet” robi jednak piętnastominutowy kolos, który zasypuje nas
wywrotką pokruszonego betonu i zalewa wrzącą lawą. Ja pierdolę, ten krążek jest
tak masywny, że czuję się przy nim totalnie malutki. Sprawdzajcie go
koniecznie, bo to dla mnie jedno z największych odkryć bieżącego roku.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz