niedziela, 3 września 2023

Recenzja Abhorrency „Climax of Disgusting Impurities”

 

Abhorrency

„Climax of Disgusting Impurities”

Sentient Ruin Laboratories 2023

Debiutancki pełniak amerykańskiego Abhorrency ukazał się po raz pierwszy nakładem własnym w połowie zeszłego roku. Jednak Sentient Ruin Laboratories nie pozwoliła przejść mu bez echa, i oto z pierwszym dniem września otrzymaliśmy wersję winylową tegoż wydawnictwa. Na „Climax of Disgusting Impurities” znajdziemy nieco ponad pół godziny gęstego jak smoła, potężnego death / black metalu, z wyraźnym naciskiem na człon pierwszy. Od samego początku album ten wciąga nas niczym pod powierzchnię bagna. Brzmienie tych nagrań jest cholernie zagęszczone i masywne. Jeśli chcecie przykładu, jak wzorowo powinien brzmieć śmierćmetalowy krążek, to macie tutaj idealny egzemplarz. Mimo iż sound jest na tych nagraniach na wskroś organiczny, wszystkie instrumenty są doskonale słyszalne, zachowując przy okazji swój tonaż. Ponadto muzyka jaką traktują nas Amerykanie sprawia, że zaczynamy się dusić. Bez różnicy, czy poddawani jesteśmy bezlitosnej kanonadzie, czy przygniatani majestatycznym zwolnieniem, akordem prostym, czy nieco Portalowym zawijańcem, wszystko jest tutaj tak poukładane, że można zapomnieć oddychać. Największym atutem Abhorrence jest chory klimat budowany za pomocą różnorodnych środków. Bo ta muzyka jedynie na pozór może wydać się prosta, jednak jeśli przyjrzymy się strukturom poszczególnych utworów, znajdziemy w nich niezwykłe bogactwo rozwiązań. Tu z każdego dźwięku sączy się choroba i wyłażą robale, a Diabeł siedzi na swoim tronie z czaszek i głośno się śmieje. Nie sposób nie wspomnieć o wokalach. Stanowią one w zasadzie rodzaj dodatkowego instrumentu, będąc głębokim, mało czytelnym growlem, wydobywającym się jakby zza ściany, jednocześnie swoją barwą dodatkowo zagęszczając i tak zatęchłą już atmosferę tego krążka. Jeśli miałbym Amerykanów do kogoś porównywać, to pod względem motoryki znajduję miejscowo nawiązania do Archgoat, z kolei w sposobie kostkowania widzę nawiązania do Teitanblood, Blasphemy, Incantation, Grave Miasma czy Krypts. To oczywiście jedynie drobne wskazówki, bo Anhorrency jest tak naprawdę mieszanką wszystkiego co w death i black metalu najlepsze. Daję temu albumowi pełną rekomendację i zapisuję „Climax of Disgusting Impurities” na swoją listę zakupów.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz