Abhorrency
„Climax of Disgusting
Impurities”
Sentient Ruin Laboratories 2023
Debiutancki pełniak amerykańskiego Abhorrency ukazał
się po raz pierwszy nakładem własnym w połowie zeszłego roku. Jednak Sentient
Ruin Laboratories nie pozwoliła przejść mu bez echa, i oto z pierwszym dniem
września otrzymaliśmy wersję winylową tegoż wydawnictwa. Na „Climax of
Disgusting Impurities” znajdziemy nieco ponad pół godziny gęstego jak smoła,
potężnego death / black metalu, z wyraźnym naciskiem na człon pierwszy. Od
samego początku album ten wciąga nas niczym pod powierzchnię bagna. Brzmienie
tych nagrań jest cholernie zagęszczone i masywne. Jeśli chcecie przykładu, jak
wzorowo powinien brzmieć śmierćmetalowy krążek, to macie tutaj idealny
egzemplarz. Mimo iż sound jest na tych nagraniach na wskroś organiczny,
wszystkie instrumenty są doskonale słyszalne, zachowując przy okazji swój
tonaż. Ponadto muzyka jaką traktują nas Amerykanie sprawia, że zaczynamy się
dusić. Bez różnicy, czy poddawani jesteśmy bezlitosnej kanonadzie, czy przygniatani
majestatycznym zwolnieniem, akordem prostym, czy nieco Portalowym zawijańcem,
wszystko jest tutaj tak poukładane, że można zapomnieć oddychać. Największym
atutem Abhorrence jest chory klimat budowany za pomocą różnorodnych środków. Bo
ta muzyka jedynie na pozór może wydać się prosta, jednak jeśli przyjrzymy się
strukturom poszczególnych utworów, znajdziemy w nich niezwykłe bogactwo
rozwiązań. Tu z każdego dźwięku sączy się choroba i wyłażą robale, a Diabeł
siedzi na swoim tronie z czaszek i głośno się śmieje. Nie sposób nie wspomnieć
o wokalach. Stanowią one w zasadzie rodzaj dodatkowego instrumentu, będąc
głębokim, mało czytelnym growlem, wydobywającym się jakby zza ściany, jednocześnie
swoją barwą dodatkowo zagęszczając i tak zatęchłą już atmosferę tego krążka.
Jeśli miałbym Amerykanów do kogoś porównywać, to pod względem motoryki znajduję
miejscowo nawiązania do Archgoat, z kolei w sposobie kostkowania widzę
nawiązania do Teitanblood, Blasphemy, Incantation, Grave Miasma czy Krypts. To
oczywiście jedynie drobne wskazówki, bo Anhorrency jest tak naprawdę mieszanką
wszystkiego co w death i black metalu najlepsze. Daję temu albumowi pełną
rekomendację i zapisuję „Climax of Disgusting Impurities” na swoją listę
zakupów.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz