czwartek, 21 września 2023

Recenzja OCEAN OF GRIEF „Pale Existence”

 

OCEAN OF GRIEF

„Pale Existence”

Personal Records 2023

Nie da się w mordę jeżozwierza ukryć, że Grecy, jeżeli tylko chcą, to  potrafią nagrać kawał naprawdę dobrej, a co najważniejsze ciężkiej muzy z klimatem. Weźmy choćby taki Ocean Żalu. W 2018 roku nagrali oni wyborny „Nightfall’s Lament”, a pięć lat później dołożyli do pieca równie doskonałym „Pale Existence”. I to właśnie tegoroczny album rzeczonego sekstetu z Aten będzie stanowił sedno tej recenzji. Zespół porusza się po terytoriach gęstego, zawiesistego, acz dość melodyjnego Doom/Death Metalu i przyznać trzeba uczciwie, że robi to wręcz wyśmienicie. „Blada Egzystencja” to płytka, która przytłacza zarówno swym instrumentalnym ciężarem, jak i atmosferą. Soczyste beczki, jak i tłusty bas gniotą tu zawodowo, choć prawdę powiedziawszy poza gatunkowe ramy wychylają się tylko sporadycznie. Natomiast to, co rzeźbią tu wiosła jest w chuj imponujące. Riffy są ciężkie, smoliste i niesamowicie intensywne. Partie solowe ocierają się niemal o wirtuozerię, a do tego wszelakie ozdobniki, falbanki, koronkowe wykończenia i cała ornamentyka gitarowa   zakorzeniona w graniu progresywnym przyprawiają chwilami o mocny zawrót głowy, że o zajebistych, bogatych harmoniach, pachnącej przytulnym cmentarzem warstwie melodycznej, czy niesamowitych interakcjach pomiędzy instrumentami strunowymi już nie wspomnę. Wszyscy zakochani w sześciu (bądź ośmiu) strunach, przy rozwiązaniach, jaki słyszymy na „Pale Existence” z pewnością postawią kupę po pachy i żadne pieluchy nie uchronią ich przed wydostaniem się na zewnątrz owej, brązowej, aromatycznej zawartości. Muzyczną myśl przewodnią tego krążka idealnie uzupełniają niskie, grobowe growle, oraz wszelakie, różnorodne smaczki (akustyczne pasaże, wgniatające w glebę rozwiązania rytmiczne, czy podkreślający zawiesisty, ponury klimat parapet). Doprawdy wyśmienity w swym gatunku album (posiadający malarski wręcz rozmach), który niejako skupia w sobie wibracje znane z płyt Swallow the Sun, Novembers Doom, Draconian, Officium Triste, Saturnus, czy wczesnych produkcji Shape of Despair i Opeth. Jak dla mnie album pierwsza klasa, jeżeli chodzi o Doom/Death zaprawiony sporymi ilościami przygnębiających melodii. Z ciekawością czekam więc na trzeci długograj zespołu, tegorocznym krążkiem Ocean of Grief udowodnili bowiem, że stać ich na wiele, bardzo wiele.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz