„Pale Existence”
Personal Records 2023
Nie
da się w mordę jeżozwierza ukryć, że Grecy, jeżeli tylko chcą, to potrafią nagrać kawał naprawdę dobrej, a co
najważniejsze ciężkiej muzy z klimatem. Weźmy choćby taki Ocean Żalu. W 2018
roku nagrali oni wyborny „Nightfall’s Lament”, a pięć lat później dołożyli do
pieca równie doskonałym „Pale Existence”. I to właśnie tegoroczny album rzeczonego
sekstetu z Aten będzie stanowił sedno tej recenzji. Zespół porusza się po
terytoriach gęstego, zawiesistego, acz dość melodyjnego Doom/Death Metalu i
przyznać trzeba uczciwie, że robi to wręcz wyśmienicie. „Blada Egzystencja” to
płytka, która przytłacza zarówno swym instrumentalnym ciężarem, jak i
atmosferą. Soczyste beczki, jak i tłusty bas gniotą tu zawodowo, choć prawdę
powiedziawszy poza gatunkowe ramy wychylają się tylko sporadycznie. Natomiast
to, co rzeźbią tu wiosła jest w chuj imponujące. Riffy są ciężkie, smoliste i
niesamowicie intensywne. Partie solowe ocierają się niemal o wirtuozerię, a do
tego wszelakie ozdobniki, falbanki, koronkowe wykończenia i cała ornamentyka gitarowa zakorzeniona w graniu progresywnym przyprawiają
chwilami o mocny zawrót głowy, że o zajebistych, bogatych harmoniach, pachnącej
przytulnym cmentarzem warstwie melodycznej, czy niesamowitych interakcjach
pomiędzy instrumentami strunowymi już nie wspomnę. Wszyscy zakochani w sześciu
(bądź ośmiu) strunach, przy rozwiązaniach, jaki słyszymy na „Pale Existence” z
pewnością postawią kupę po pachy i żadne pieluchy nie uchronią ich przed
wydostaniem się na zewnątrz owej, brązowej, aromatycznej zawartości. Muzyczną
myśl przewodnią tego krążka idealnie uzupełniają niskie, grobowe growle, oraz
wszelakie, różnorodne smaczki (akustyczne pasaże, wgniatające w glebę
rozwiązania rytmiczne, czy podkreślający zawiesisty, ponury klimat parapet). Doprawdy
wyśmienity w swym gatunku album (posiadający malarski wręcz rozmach), który
niejako skupia w sobie wibracje znane z płyt Swallow the Sun, Novembers Doom,
Draconian, Officium Triste, Saturnus, czy wczesnych produkcji Shape of Despair
i Opeth. Jak dla mnie album pierwsza klasa, jeżeli chodzi o Doom/Death
zaprawiony sporymi ilościami przygnębiających melodii. Z ciekawością czekam
więc na trzeci długograj zespołu, tegorocznym krążkiem Ocean of Grief
udowodnili bowiem, że stać ich na wiele, bardzo wiele.
Hatzamoth
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz