Cruel Force
“Dawn of the Axe”
Shadow Kingdom 2023
Być może niektórzy z was pamiętają niemiecki Cruel
Force. Zespół ten ponad dekadę temu zarejestrował dwa bardzo dobre krążki, po
czym był się rozpadł. Teraz niespodziewanie panowie ponownie połączyli siły i
wracają z albumem numer trzy. Od razu
powiem wprost… Nie wiem, czy nie jest to ich najlepsze dotychczasowe
wydawnictwo. „Dawn of the Axe” dosłownie mnie rozdupczył. No taki heavy / speed
metal to jest właśnie to, co lubię najbardziej. Przede wszystkim przebojowość,
jaką ten album jest naszpikowany, jest tak elektryzująca, że nie da się na
dupie usiedzieć. Te kawałki naszpikowane są ostrymi riffami i nośnymi
melodiami, tak wspaniale ze sobą współgrającymi, że opad szczęki gwarantowany.
Poza tym tutaj nie ma jechania przez całą piosenkę na jednym patencie. Tempo
się zmienia a akordy bardzo płynnie tasują. Gitarzyści chwilami śmigają palcami
po gryfie na największej prędkości, serwując motywy niezwykle charakterystyczne
dla teutońskiego speed / thrash metalu. Wokal podstawowy, w postaci mocnego
śpiewu, urozmaicany jest z kolei tonacjami podocznymi a niejednokrotnie
występuje w formie chóralnej. Pracując nad produkcją panowie też doskonale
wiedzieli, jakie czynności podjąć, by ich nagrania nosiły silne znamiona lat
osiemdziesiątych, zatem doszukiwanie się na „Dawn of the Axe” jakichś
niedociągnięć jest tak naprawdę szukaniem dziury w całym. Ja wiem, że jest to
kolejny album zagrany na starą modłę, a takich ostatnimi laty nie brakuje, ale
co ja za to mogę, że przy tego rodzaju odgrzewanym kotlecie serce mi bije
szybciej i wracają wspomnienia młodzieńczych lat. No sorry, ale tak długo jak
ktoś będzie przywoływał ducha lat minionych w takim stylu jak choćby omawiany
dziś Cruel Force, tak długo moja zaciśnięta pięść będzie wirować w powietrzu a
łeb, choć już pozbawiony pióropusza, kręcił młynki. Krótko zatem: dla
miłośników gatunku pozycja obowiązkowa. Pozostali też niech sobie sprawdzą. Metal!
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz