piątek, 29 września 2023

Recenzja Seraphic Entombment „Sickness Particles Gleam”

 

Seraphic Entombment

„Sickness Particles Gleam”

Everlasting Spew Rec. 2023

Seraphic Entombment miałem przyjemność przybliżyć wam przy okazji wydania trzy lata temu przez rodzimą Morbid Chapel demówki „Quelled”, którą to wałkowałem przez dłuższy czas. Dziś, pod banderą Everlasting Spew, mieszkańcy Alabamy wracają z dużym materiałem i po raz kolejny sprowadzają mnie do parteru. Nowe nagrania są bezpośrednią kontynuacją i rozwinięciem tego, co mogliśmy usłyszeć na wspomnianym demo. Tylko że jest jeszcze duszniej, a gruz sypie się z sufitu na głowę gęściej niż przy potężnym bombardowaniu. Seraphic Entombment we wspaniały sposób kultywują tradycje death/doom metalowe. „Sickness Particles Gleam” to powolna tortura zadawana przy pomocy niespiesznie przelewających się akordów, niezbyt skomplikowanych, za to morderczo masywnych. Zespół zdecydowanie stawia w swojej twórczości na ciężar i klimat śmierci. Kompozycje na ich debiucie do najkrótszych nie należą, bo obracają się w granicach ośmiu minut wzwyż, lecz bynajmniej powtarzalność się ich nie ima. W każdej kalejdoskop harmonii i tempa prezentuje się w kilku obliczach. Panowie na chwilę przygniotą do podłogi totalnym walcem, by zaraz potem przejść w motyw idealny do pokiwania karkiem. Jednak cały czas można odnieść wrażenie, że wokół brakuje powietrza, i to nie tylko z powodu konkretnie zabagnionego brzmienia. Aczkolwiek sound jest tu zaskakująco czytelny, a mimo to tonaż otaczających nas dźwięków wciąga pod powierzchnię niczym wir i nie pozwala się wynurzyć. Takie odczucie potęgują również pojawiające się między utworami ambientowe interludia, będące niczym portal transportujący nas na kolejny poziom głębokości. Całemu procesowi wsysania towarzyszą głębokie, dołujące wokalizy, stylem mogące kojarzyć się z Dead Congregation. „Sickness Particles Gleam” ma wiele zalet, choćby spójność i utrzymywanie równego poziomu. Największą z nich jest jednak umiejętność zaginania czasoprzestrzeni. Podobno zasypanemu żywcem sekunda wydaje się minutą, a minuta godziną. Gruz produkcji Seraphic Emtombment na najwyraźniej odwrotne działanie. Album trwa koło pięćdziesięciu minut, które mijają niczym mały kwadrans. Nie zawiodłem się. Moje oczekiwania wobec zespołu zostały spełnione z nawiązką. Łapcie ten krążek, bo jest cholernie dobry.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz