Misanthropic
War
„Utter Human Annihilation”
Godz ov War 2023
Misanthropic War to zespół, o którym w zasadzie
wiadomo jedynie tyle, że pochodzi zza naszej zachodniej granicy i dwa lata temu
nagrał demo, które wypuścił na taśmie sumptem własnym. Jakiekolwiek
dokładniejsze szczegóły i personalia owiane są słodką tajemnicą. I tak jak
panowie są zagadkowi, tak w przypadku debiutanckiego krążka wykładają karty na
stół już przy pierwszym podejściu. A może nawet i przed, bo wystarczy jedynie
spojrzeć na tytuł tego wydawnictwa by w zasadzie wiedzieć wszystko. „Utter
Human Annihilation” to czystej maści wojenny wpierdol. Nie wyobrażam sobie, by
można było przejść od pierwszej sekundy do frontalnego ataku w bardziej
niedyskretny sposób. Trzynaście ataków wchodzących w skład tego albumu to
czysta dźwiękowa anihilacja. Jeśli nigdy wam się nie trafiło stać tuż przy
ciężkim karabinie maszynowym podczas akcji, to nic straconego. Włączając ten
album wystawieni zostajecie na bezustanne kanonady w bardzo szybkim tempie, z
króciutkimi przerwami na przeładowanie. Rytm, jaki dyktują Niemcy jest tutaj
podkręcony do granic ludzkiej wytrzymałości, a pracujące z podobną
intensywnością co perkusja gitary, rażące brutalnymi death/black metalowymi
akordami, ścierają skórę z twarzy niczym gruboziarnisty papier ścierny. Ich
podkreślone tłustym basem riffowanie przypomina pracę silnika ciężkiej machiny
wojennej, pędzącej przed siebie i plującej śmiercionośnym ogniem. Napór
Misanthropic War jest tak silny, że nie ma w ich utworach zbyt wiele miejsca na
melodię. Ona się po prostu w tym zaduchu nie mieści. Ta muzyka jest niczym
walec, który rozjeżdża wszystko na swojej drodze, równając wszelkie przeszkody
z glebą. Dodatkowego jebnięcia dodaje jej masywne brzmienie, spod ciężaru
którego nie sposób się wygrzebać. Beczki dudnią głęboko, wiosła mielą na proch,
a wokal zalewa uszy rzygając napalmem w kompletnie nieczytelnym tonie. Mimo iż
wszystkie kompozycje są do siebie niemal bliźniaczo podobne, trzydzieści cztery
minuty składające się na „Utter Human Annihilation” mijają jak z chuja
strzelił, a kiedy ofensywa milknie, tak samo szybko jak się rozpoczęła, aż chce
się rozpocząć ją ponownie. Można powiedzieć, że debiut Misanthropic War to płyta
bez grama finezji. Oczywiście. I taka właśnie ma być. Bo to nie są rurki z
kremem, tylko brutalny, nieelegancki wpierdol. Konkretnie dojebany album.
-
jesusatan
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz