wtorek, 30 kwietnia 2024

Recenzja BACTERIAL HUSK „Anthropogenic Ruin”

 

BACTERIAL HUSK

„Anthropogenic Ruin”

The Metalhead Box 2023

Długo panowie z Bacterial Husk zbierali się do kupy, aby wydać swój pierwszy album długogrający. Od pierwszej ich produkcji minęło wszak siedem wiosen. Różne czynniki, których nie będę tu teraz roztrząsał, miały oczywiście na to wpływ. Najważniejsze jednak, że zespół dopiął w końcu swego i w ostatnich dniach października Anno Bastardi 2023 „Anthropogenic Ruin” stał się faktem. Na albumie tym znajdziemy 40 minut Technicznego Metalu Śmierci przyprawionego równie technicznymi Thrash Metalowymi akcentami i szczyptą korzennego, brudnego Grindcorea charakterystycznego dla pierwszej połowy lat 90-tych. Konkretnie zakręcony to album, choć zdecydowanie daleki od progresywnych naleciałości. Jak na moje ucho, główny nacisk położono tu na agresywnych, zadziornych, kreatywnych wiosłach, które raz za razem wyrzucają z siebie lawinę intensywnych, jadowitych, oszałamiających niekiedy riffów, obskurnych harmonii i dopracowanych, tnących do kości, niczym świeżo naostrzona brzytwa, partii solowych. Gitarzyści naprawdę szyją tu wyśmienicie, a ich techniczna biegłość robi wrażenie. Sekcji rytmicznej oczywiście także nic nie można zarzucić. Zarówno potężnie gniotące bębny posiadające surowy, pierwotny sound, jak i wyrazisty, ekspansywny, rozrywający na strzępy bas poniewierają okrutnie, a zarazem kreślą niemal matematycznie dokładne, połamane srodze i masywne równocześnie muzyczne linie. Klasycznie zorientowane, opętańcze, zjadliwe growle przywodzą natomiast na myśl to, co ze swymi, głosowymi strunami robili Brett Hoffmann, Chuck Schuldiner, Darren Travis, Steve Reynolds, czy Scott Ruth. Bardzo konkretna, zwarta i spójna to płytka, która przywołuje niekiedy wspomnienia pierwszych wydawnictw Malevolent Creation, Death, Sadus, Deceased, czy Cannibal Corpse, jednak muzyka Łuski Bakteryjnej nigdy nie posuwa się do poziomu tępego naśladownictwa. Wygląda to bardziej na głęboki hołd złożony starym mistrzom zza wielkiej wody. Z tym tradycyjnym, niszczącym Death/Thrash’owym, konserwatywnym monolitem wybornie zintegrowały się bardziej melodyjne, często atonalne akcenty, które dodają pikanterii, nie zakłócając zarazem brutalnej mocy uderzeniowej tego materiału. Naprawdę bardzo dobra płyta, wstyd byłoby nie znać, gdyby ktoś o nią zapytał. Polecam więc zdecydowanie jej zakup i oczywiście obserwowanie dalszych poczynań zespołu, gdyż „Antropogeniczna Ruina” to jeno nasienie, które w przyszłości (niedalekiej mam nadzieję) może wydać plon obfity.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz