piątek, 5 kwietnia 2024

Recenzja Flageladör „Culto Aos Decibéis”

 

Flageladör

„Culto Aos Decibéis”

Helldprod Records 2024

Ci Brazylijczycy to leniuszki, bo od czasu, kiedy powstali, a było to w 2000 roku, razem z „Culto Aos Decibéis” nagrali zaledwie pięć albumów. No ale za to przy robocie się nie opierdalają, bo jak już się za nią wezmą to iskry lecą. Tak też jest w przypadku ich ostatniej płyty, która ukazała się pod koniec marca. Za jej pośrednictwem po raz kolejny dostajemy krótką, bo trwającą tylko 25 minut, ale intensywną dawkę speed-thrashu z małym liźnięciem heavy metalu. Bez intra, osiem numerów wypełnionych do cna szybkim kostkowaniem, które nie pozbawione jest szorstkiej melodyjności, budzącej skojarzenia z późniejszym Sodom czy też Motörhead. W sumie sporo ta płyta nasuwa skojarzeń, bo niektóre akordy jak i charakter śpiewu przypominać może też dobre czasy Metallica, a bardziej chwytliwe momenty zbliżają trochę kompozycje do Running Wild, tyle że bez marynistycznego pierwiastka. Jednakże dominują tu żwawe i całkiem agresywne akordy, okraszone klasycznymi solówkami, które nieco łagodzą biczowanie Flageladör, kierując muzykę w heavy metalowe rejony. Podobnie rzeczy się mają w przypadku wokali, których wieloraka artykulacja od wściekłych warkotów poprzez czyste thrashowe modulacje kończy się na falsetowych zawodzeniach. Łatwo wchodząca, lecz brudna muzyka o czysto metalowym wpierdolu. Zagrana na zgrzytliwych gitarach, spomiędzy których wyłania się dźwięczny bas, a wszystkiemu przygrywają organiczne beczki oparte na fantastycznych werblach. Genialne połączenie surowości z epickimi frazami oraz tradycyjnego grania z undergroundowym sznytem. Smaczne, bardzo smaczne i dające dużo radości rzępolenie.

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz