Udols
„Songs
For A Modern Transcendence”
Blood Fire Death 2024
Udols
to jednoosobowy projekt z Barcelony, który został powołany do życia w 2018
roku. Sam Udols, bo pod tym pseudonimem ukrywa się ten artysta, określa siebie
jako wroga ortodoksji i konwencjonalizmu, co przełożył na dźwięki zatytułowane
jako „Songs For A Modern Transcendence”. Skoro stroni od utartych szlaków, to
zapewne nikogo nie zdziwi zawartość tej płyty, a jest to dziesięć utworów
utrzymanych w mocno eksperymentalnej formie. Stanowią one oryginalną fuzję
muzyki metalowej, ambientu i techno. Ten chyba ostatnio modny kierunek, bo
chyba w ten sposób najłatwiej można stworzyć coś innowacyjnego i nazwać to
później awangardowym metalem, to w sumie nic nowego, gdyż tego typu próby
występowały już dawno na scenie metalowej. Tak więc nasz Hiszpan Ameryki nie odkrywa.
Jego najnowsze wydawnictwo, bo to jego drugi krążek, to swoisty i chwilami dość
chaotyczny zlepek wyżej wymienionych gatunków. Jeżeli chodzi o część gitarową
to są to luźno osadzone w przestrzeni rytmiczne akordy, dysonansowe ataki, a
także nieco rozciągnięte riffy, które niekiedy wręcz przybierają postać
delikatnie odchudzonych dronów. Aby nie było próżni zostały one połączone ze
sobą elektronicznymi wątkami, które swoim międzygwiezdnym usposobieniem kojarzą
się jednoznacznie z goa lub mystic transem. Syntezatory poza wyraźnie
mistycznymi rytmami generują także sporo zawiesistych tonów, które malują nam
przed oczami obraz bezustannie szumiącego i pulsującego kosmosu. Wszystkiemu
towarzyszy oczywiście automat perkusyjny oraz przeróżne wokalizy, które
wprowadzają dodatkowy pierwiastek chaosu i wyobcowania. Całość zebrana do kupy
jawi się jako metalowo-elektroniczny jazz, który niewątpliwie posiada mroczny i
surrealistyczny klimat, lecz może być trudny w odbiorze. To mocno
modernistyczne wydawnictwo skierowane jest głównie do miłośników Arcturus, The
Kovenant czy też Dødheimsgard. Nie wiem tylko czy do nich dotrze, bo twórczość
tych kapel jest dużo spójniejsza niż Udols, który moim zdaniem jest nazbyt
doświadczalny i tym samym zbyt pretensjonalny. Odnoszę wrażenie, że dużo tu
przypadkowości i improwizacji, z których nic w gruncie rzeczy sensownego nie
wynika. Kilka ciekawych riffów, które niepotrzebnie nagle wyciszane są przez
syntezatorowe pasaże, a może powinny potrwać dłużej i pozwolić wykreować coś
konkretniejszego?
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz