środa, 17 kwietnia 2024

Recenzja LUNACY „Disconnection”

 

LUNACY

„Disconnection”

Independent 2023

Stołeczny (choć z Kujawsko-Pomorskim akcentem) Lunacy to zespół, który wyrobił już sobie dosyć konkretną markę na polu techniczno-progresywnych, podanych w nowoczesny sposób, śmiertelnych wywijasów. W ostatnim kwartale zeszłego roku zespół ten puścił w eter swój pierwszy album długogrający i bez kozery powiem Wam, że to kawał dobrego, ciężkiego grania jest. Jak już wspomniałem, mazowiecki Obłęd para się techniczną, progresywną odmianą Death Metalu, która skonstruowana jest podług współcześnie panujących standardów. Usłyszymy tu więc całą masę rytmicznych załamać i zwrotów akcji prokurowanych przez precyzyjne, zagęszczone solidnie perkusyjne wzory i szyjący wyrazistym ściegiem, soczysty bas o grubych krawędziach. Pulsujący ciężko, tworzony z rozmachem rytmiczny kręgosłup tej płyty gniecie  doprawdy  bardzo mocno, a chwilami wręcz zapiera dech, zwłaszcza gdy bębny i gitara basowa wchodzą w wielowątkową, przytłaczającą interakcję. Ów miażdżący rdzeń, zapewniający tej płycie zwarte, zaimpregnowane mrokiem doły stanowi jednocześnie doskonałą platformę dla wirujących w technicznym tańcu wioseł. Ich niezgorzej pokręcone, a zarazem zawiesiste partie czerpiące pełnymi garściami zarówno z muzyki progresywnej, jak i jazzowej potrafią bezlitośnie sponiewierać ciało, a także niewąsko przejechać się po głowie słuchacza robiąc mu solidny bałagan na poddaszu (i odnosi się to zarówno do popapranych sowicie riffów, jak i niebanalnych, dopracowanych partii solowych).Ważą one niewiele mniej od kloca z żelbetonu, a zarazem ich tekstury są tak różnorodne i pozawijane w taki sposób, że naprawdę trzeba nad nimi chwilkę przysiąść, aby choć z grubsza je ogarnąć. Niezaprzeczalnie niszczącą siłę warstwy instrumentalnej tego krążka podkreślają linie wokalne, które balansują na granicy zaflegmionych, jadowitych growli, a mocnej, gardłowej, nieco siłowej artykulacji z okazjonalnie użytymi, czystymi, śpiewanymi partiami. Nie jest to zdecydowanie mój ulubiony sposób gardłowej ekspresji, ale przyznaję, że w muzykę zawartą na „Disconnection” wpisuje się ona idealnie. Wiem, że dla niektórych problemem będzie to, że Lunacy zapędza się niekiedy (świadomie lub nie) na tereny technicznego Metalcore’a, czy też Deathcore’a, ale uważam, że w ostatecznym rozrachunku liczy się po prostu muzyka, a tę dzielimy tylko na dobrą, lub niewartą funta kłaków. Ta, którą Lunacy prezentuje na „Odłączeniu”, jest zaprawdę dobra, choć w odbiorze nie należy na pewno do najłatwiejszych. Szansę jednak z pewnością dać jej warto.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz