poniedziałek, 1 kwietnia 2024

Recenzja Selbst „Despondency Chord Progression”

 

Selbst

„Despondency Chord Progression”

Debemur Morti 2024

Nazwę Selbst słyszałem przynajmniej kilkukrotnie przy okazji rozmów koncertowych czy innych spotkań towarzyskich, jednak jakoś nigdy nie było okazji sprawdzić, czy to faktycznie coś warte. Może dlatego, że jestem za wygodny, albo za leniwy, i jak mi ktoś czegoś nie podsunie pod nos, to samemu szukać mi się nie chce. Ale kiedy w skrzynce wylądował mi najnowszy album tego tworu, to wyjścia już nie miałem i zabrałem się za odsłuch. I od razu muszę przyznać, że pozytywne opinie na temat tego południowoamerykańskiego projektu nie były ani o jotę przesadzone, bowiem „Despondency Chord Progression” to niemal trzy kwadranse wyśmienitego black metalu. Przede wszystkim dźwięki na tej płycie są bardzo intensywne i wielobarwne. Muzycy częstują nas zarówno szybkim i hipnotycznym riffowaniem, mogącym wyraźnie kojarzyć się ze sceną francuską, bądź też naszą rodzimą Mgłą, jak i nieco wizjonerskimi, klimatycznymi pasażami, zwłaszcza w drugiej części albumu. Materiał ten jest bardzo różnorodny nie tylko na przestrzeni całości, ale także poszczególnych kompozycji, gdzie harminie przeplatają się i zmieniają w bardzo naturalny sposób, nie pozwalając nawet na małe ziewnięcie. Znajdziemy tutaj naprawdę sporą dawkę blizzardowych podmuchów, choćby w otwierającym to wydawnictwo „La Encarnacion de Todos El Miedos”, gdzie mroźne tremolo mogą wywołać lekkie ciarki na plecach a podkręcone tempo powoduje, że czujemy się jak byśmy wpadli w śnieżny wir. Kolejny „When True Lioness  is Experienced” rozpoczyna bardzo spokojny fragment, pojawiają się czyste wokale, by za chwile ponownie rozpętać piekło i poczarować nieco partią solową na zakończenie. W dalszej kolejności mamy podobny rollercoaster łączący agresję z wciągającą melodią, wściekłe riffowanie przeplatane nastrojowymi zwolnieniami, czy nawet utwór akustyczny. Selbst łączą w swojej muzyce wiele inspiracji w bardzo spójny monolit. Nie ma na tym krążku nic przypadkowego i wszystko zdaje się być poukładane z wielką starannością. Pod względem brzmienia jest dość klarownie, ale tak samo jak choćby w przypadku Aodon, do którego kilka porównań także bym tutaj znalazł, więcej brudu mogłoby nieco zakłócić odbiór całości. Podsumowując jednak krótko – od dziś także i ja będę polecał twórczość Selbst, bo to black metal bardzo wysokich lotów.

- jesusatan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz