niedziela, 14 kwietnia 2024

Recenzja GHOSTS OF ATLANTIS „Riddles Of The Sycophants”

 

GHOSTS OF ATLANTIS

„Riddles Of The Sycophants”

Hammerheart Records 2023

 

Z drugą, dużą płytą angielskiego Ghosts of Atlantis jest tak: wyobraźcie sobie (o ile w ogóle można wyobrazić sobie dźwięki?) amalgamat Cradle of Filth, Dimmu Borgir, Devilment i dajmy na to Ex Deo, z Fleshgod Apocalypse (tyle, że nieco bardziej rozwodnionym) i szczyptą współczesnego oblicza Decapitated, lub Lamb of God, a wypisz wymaluj, otrzymacie to, co można usłyszeć na tym albumie. Mikstura to tyleż imponująca, co jak dla mnie zdecydowanie zbyt ciężkostrawna. Pod względem technicznym, aranżacyjnym, czy kompozycyjnym nie mam absolutnie tej płycie nic do zarzucenia. Każdy z muzyków rzeźbi swe partie na niesamowicie wysokim poziomie, używając różnorakich technik, wszystkie harmonie robią wrażenie, podobnie jak dopracowane w każdym calu orkiestracje, czy partie żywego chóru przyprawiające niekiedy o zawrót głowy. Intensywne, złożone melodie, majestatyczne zwolnienie, czy posiadające głębię warstwy wokalne także silnym punktem tej produkcji. No grać chłopaki potrafią, bez dwóch zdań, tyle że nie kręci mnie taka dopieszczona, wypolerowana pstrokacizna muzyczna. Zwłaszcza partie bębnów strasznie zalatują tu formaliną. Ta płytka ma poza tym jeszcze jedną, bardzo poważną wadę. Nie trzyma jednakowego poziomu mocy i napięcia. Początek, na czele z „March of theTitans”, to mimo całej, nadętej symfoniki, całkiem konkretna petarda, która potrafi znienacka wsadzić kosę pod żebra. Im dalej jednak w las, tym mniej jego owoców, a więcej brzydko zalatujących pułapek, a już przy kończących „Behind the Wall” i tytułowym „Riddles Of The Sycophants” musiałem bardzo mocno kontrolować zwieracze, gdyż brązowy kisiel był niebezpiecznie blisko uwolnienia się wprost w me galoty. Duchy Atlantydy mają już raczej ugruntowaną pozycję na scenie i oddane grono fanów, a kontynuujący koncept z jedynki, jednak bardziej rozbudowany album numer dwa pewnie przysporzy im spore rzesze nowych. Dla mnie „Zagadki Pochlebców” to teatralny, epicki groch z kapustą, który jedyne, co u mnie wywołuje, to wzdęcia i śmierdzące bąki. Granie lśniące, błyszczące i efekciarskie, jednak wg mnie puste w środku. Niech sobie zatem Ghosts of Atlantis z panem bogiem tworzy dalej, ale ja do grupy ich zwolenników dołączać nie zamierzam.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz