środa, 3 kwietnia 2024

Recenzja VORGFANG / UNHOLY CRAFT „Ulf’s Keptr”

 

VORGFANG / UNHOLY CRAFT

„Ulf’s Keptr” (split)

Purity Through Fire 2023

Muzyczne projekty, jakie znalazły się na tym, wydanym w zeszłym roku splicie, nad którym patronat roztoczyła Purity Through Fire, a więc Vorgfang i Unholy Craft mają ze sobą wiele wspólnego. Oba zespoły, to hordy jednoosobowe. Oba pochodzą z Norwegii. O obu można powiedzieć, że się nie opierdalają, bowiem na przestrzeni roku wydały po trzy materiały. Jeden, jak i drugi hord przygotował na to wydawnictwo po cztery wałki i w końcu obie grupy parają się surowym, wściekłym i mizantropijnym Black Metalem. Krążek ten otwiera Vorgfang i w swych czterech piosenkach prezentuje nam diabelskie granie, które z nabożnym wręcz namaszczeniem kultywuje tradycję II fali gatunku. Receptura tych dźwięków jest więc na wskroś tradycyjna, można by rzec, że wręcz koszerna, jednak smakuje znakomicie. Twórczość tego horda oparta jest bowiem na siarczystych bębnach, ziarnistych liniach basu i gwałtownych, lodowatych, sakramencko agresywnych riffach. Tę na wskroś nienawistną warstwę muzyczną uzupełniają wyborne, bluźniercze wokalizy, wijące się niczym węże, jadowite akcenty melodyczne, oraz równie klasyczny, fachowo użyty parapet podkreślający mrok, jaki wylewa się z każdego z tych utworów. Bardzo ładny recital zaserwował nam na tej produkcji Vorgfang. Bezwzględny, zimny, dziki, zajadły, cierpki, świętokradczy i zły. Duże brawa. Druga część „Ulf’s Keptr” należy do Unholy Craft. Ona również wypełniona jest wyborną rogacizną, choć wizja Peregrinusa, czyli jegomościa władającego w pełni owym, drugim zespołem, mimo że osadzona jest także na kanwie klasycznego, skandynawskiego, czarciego grania, to charakteryzuje się jeszcze większą, niemal chaotyczną surowością, zaciekłością i niszczycielską siłą przekazu. Bębny biją okrutnie, niemal mechanicznie, i choć brzmią trochę tak, jakby ktoś napierdalał z pepeszy w kankę po mleku, to rozpierdol robią potworny. Gruby, ziarnisty bas o zębatych krawędziach rozrywa bezceremonialnie, bestialskie wręcz riffy o temperaturze ciekłego azotu tną boleśnie aż do kości, a ponura warstwa wokalna jeży przysłowiowy włos na głowie. To, w jaki sposób swe struny głosowe  rozdziera tu na strzępy wspomniany już wyżej Peregrinus, może wywołać depresyjne stany lękowe i spowodować, że poczucie wewnętrznego komfortu u niejednego słuchacza weźmie dobytek pod pachę i spierdoli, gdzie pieprz rośnie i za nic nie będzie chciało wrócić. Unholy Craft pokazał na tym splicie, co to znaczy siać terror, śmierć i unicestwienie. Pustoszyć, ciemiężyć, rujnować, wyniszczać. Bezlitosna, diabelska rozpierducha przecudnej urody. Jestem pod wrażeniem. Zbierając więc zusammen wszystko razem do kupy, zaprawdę powiadam Wam, że „Ulf’s Keptr” to wydawnictwo pierwsza klasa, które ukazuje, że klasyczną formułę norweskiego Black Metalu można lepić i podawać na kilka sposobów i jeżeli zrobimy to fachowo, z wyobraźnią, a przede wszystkim z sercem, to każdy z nich będzie równie bluźnierczy i druzgocący. Wszyscy, oddani czarnej sztuce maniacy powinni bez niepotrzebnej zwłoki postarać się o ten split, gdyż radości przysporzy im on po same pachy, a może i jeszcze więcej.

 

Hatzamoth

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz