wtorek, 2 kwietnia 2024

Recenzja StarGazer „Bound By Spells”

 

StarGazer

„Bound By Spells”

Personal Records (2024)

 


Fani kompaktowego nośnika mogą zacierać ręce. Na 5 maja Personal Records zapowiedziało edycję tego 18-minutowego materiału na srebrnym dysku, który do tej pory był jedynie dostępny na winylu dzięki Nuclear War Now Records. Myślę, że wszyscy fani zespołu jak i miłośnicy bardziej pokręconych dźwięków przez pół roku zdążyli się zapoznać z tym minialbumem. Trzy kompozycje zamieszczone na „Bound By Spells” są raczej spojrzeniem w przeszłość, bardziej w czasy „The Great Work Of Ages” aniżeli rozwinięciem formuły „Psychic Secretons”. Mniej tu tego pływającego, laswellowego basu, mniej eterycznych, nieuchwytnych melodii, mniej metalowych korzeni i surowizny, a więcej metalowych konkretów. Zaryzykuję twierdzenie, że w pewnych aspektach najnowsza propozycja Australijczyków ma w sobie więcej tego progmetalowego pierwiastka czy czym chodzi mi o tej „prog” raczej w powszechnym rozumieniu tego nurtu. Tak, mam poczucie, że jest to nagranie bardziej oczywiste, nie skrywające tylu tajemnic co wcześniejsze pełniaki, ale wciąż dostarczające jakościową muzykę. Nie należy zapominać, że mamy tu do czynienia z zespołem wyjątkowym, który przez blisko ćwierć wieku zdołał sobie wypracować miano jednego z większych innowatorów technicznego metalu śmierci. Próżno więc szukać tutaj tanich chwytów, dróg na skróty i mielenia dla samego mielenia. „Bound By Spells” dostarcza wystarczającą dawkę melodii, zmian tempa i nieokiełznanych pochodów instrumentalnych, żeby zadowolić miłośników bardziej pokręconych dźwięków.  StarGazer poniżej pewnego, bardzo dobrego poziomu nie schodzi, ale mam nieodparte wrażenie, że jest to najmniej atrakcyjne muzycznie wydawnictwo sygnowane tym logiem. Po raz pierwszy w przypadku tej grupy towarzyszy mi uczucie, że nie zaskoczyli mnie niczym nowym, gdyż wszystkie składowe tego wydawnictwa słyszeliśmy w mniejszych lub większych ilościach na poprzednich pełniakach. Z drugiej strony trudno oczekiwać permanentnych poszukiwań, gdy się jest ćwierć wieku na scenie. Zapewne mój osąd jest jedynie kwestą oczekiwań i nieobiektywną fascynacją twórczością panów ze StarGazer, ale tym razem niżej podpisany nie gorączkował przy odsłuchach. Niemniej polecam  i zalecam „Bound By Spells”, bo to w dalszym ciągu granie na nieosiągalnych dla innych poziomie.

 

                                                                                                                                             Harlequin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz