Exhumation
„Master’s Personae”
Pulverised Records (2024)
Choć
Indonezja jest jednak z najludniejszych krajów na świecie to tamtejsza scena
muzyczna kojarzy mi się przede wszystkim z całą masą gównianych, slamujących
zespołów, które niespecjalnie się od siebie różnią oraz z awangardowym Kekal,
któremu zdarzało się tworzyć mocno niegłupie dźwięki. Exhumation jest kolejnym
rodzynkiem tamtejszej, metalowej sceny i zdecydowanie daleko mu do brutalnego
death metalu. Działający od 16 lat zespół po raz czwarty już dostarcza nam
wysokiej próby materiał, który zakorzeniony jest w tej okultystycznej,
metalowej tradycji przełomu lat 70. i 80. . Venom i Mercyful Fate są tu jedynie
pewnym punktem wyjścia do podróży przez inspiracje Tyrant, Dark Angel, Incubus,
Necrovore czy wczesne Morbid Angel. „Master’s Personae” to wyprawa przez
bardzo znane słuchaczom i bardzo lubione rewiry, w którym pierwocina jest
wszechobecna, a wszelkie przejawy pozerstwa czy pozakonwencjonalnej
kreatywności są tępione w zarodku. Nie, żeby Exhumation grało prymitywnie,
brudno i bawiło się w piaskownicy z Blasphemy i Beherit, ale z akademicką wręcz
precyzją składają hołd tradycji muzycznej ekstremy. Surowe, thrashowe riffy nie
moją się heavymetalowych galopad, deathmetalowe zwolnienia nie gryzą się z
niechlujnymi, blackowymi tremolo riffami, a szeroka paleta wokalnych technik
przywołuje lata minione. Wisienką na torcie są zmyślne i apetyczne sola, które
lśnią na tle całości, ale którym daleko do perlistych i bezpłciowych ejakulatów
sześciostrunowych. „Master’s Personae” to płyta, którą zapewne już słyszeliście nie raz i nie dwa w lepszym i gorszym
wydaniu. Oryginalności tu mało, za to frajdy bardzo dużo. Jest to dobrze
napisany i dobrze zagrany materiał. Ni mniej ni więcej.
Harlequin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz