poniedziałek, 1 kwietnia 2024

Recenzja Exhumation „Master’s Personae”

 

Exhumation

„Master’s Personae”

Pulverised Records (2024)

 


Choć Indonezja jest jednak z najludniejszych krajów na świecie to tamtejsza scena muzyczna kojarzy mi się przede wszystkim z całą masą gównianych, slamujących zespołów, które niespecjalnie się od siebie różnią oraz z awangardowym Kekal, któremu zdarzało się tworzyć mocno niegłupie dźwięki. Exhumation jest kolejnym rodzynkiem tamtejszej, metalowej sceny i zdecydowanie daleko mu do brutalnego death metalu. Działający od 16 lat zespół po raz czwarty już dostarcza nam wysokiej próby materiał, który zakorzeniony jest w tej okultystycznej, metalowej tradycji przełomu lat 70. i 80. . Venom i Mercyful Fate są tu jedynie pewnym punktem wyjścia do podróży przez inspiracje Tyrant, Dark Angel, Incubus, Necrovore czy wczesne Morbid Angel. „Master’s Personae” to wyprawa przez bardzo znane słuchaczom i bardzo lubione rewiry, w którym pierwocina jest wszechobecna, a wszelkie przejawy pozerstwa czy pozakonwencjonalnej kreatywności są tępione w zarodku. Nie, żeby Exhumation grało prymitywnie, brudno i bawiło się w piaskownicy z Blasphemy i Beherit, ale z akademicką wręcz precyzją składają hołd tradycji muzycznej ekstremy. Surowe, thrashowe riffy nie moją się heavymetalowych galopad, deathmetalowe zwolnienia nie gryzą się z niechlujnymi, blackowymi tremolo riffami, a szeroka paleta wokalnych technik przywołuje lata minione. Wisienką na torcie są zmyślne i apetyczne sola, które lśnią na tle całości, ale którym daleko do perlistych i bezpłciowych ejakulatów sześciostrunowych. „Master’s Personae” to płyta, którą zapewne już słyszeliście nie raz i nie dwa  w lepszym i gorszym wydaniu. Oryginalności tu mało, za to frajdy bardzo dużo. Jest to dobrze napisany i dobrze zagrany materiał. Ni mniej ni więcej.

 

                                                                                                                                 Harlequin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz