poniedziałek, 1 kwietnia 2024

Recenzja Seid „Svartr Sól”

 

Seid

„Svartr Sól” (Reissue)

ATMF-De Tenebrarum Principio 2024


To już czwarty album tego niezbyt znanego zespołu ze Sztokholmu. Co prawda został on nagrany w 2022 roku, lecz dziewiętnastego stycznia wznowił go na CD wyżej wymieniony label. Znajduje się na nim sześć utworów utrzymanych w klimatach pagan-black metalu, ale nie tylko. Mieszanka agresywnych riffów, nienachalnie melodyjnych tremolo oraz kilka nieoczywistych posunięć kieruje muzykę tego zespołu również w post-blackowe rejony. Te nieco progresywne wycieczki są jednak na tyle śladowe, że nikną w ogólnym odbiorze tej płyty, której głównym trzonem jest bleczur w pełni oparty na wzorcach drugiej fali tego gatunku. „Svartr Sól” to zimne akordy płynące w zmiennych tempach i dzięki swojej ostrości wżerające się w każdy zakamarek mózgu. Zdecydowane i oparte na thrashowej szkole kostkowanie przeplata się wraz ze wspomnianą, wysokotonową artykulacją. Okresowo popadają one w bardziej chwytliwe momenty, które oparte są na szwedzkim folklorze, co jeszcze wyraźniej objawia się podczas podniosłych wstawek, którym towarzyszą czyste zaśpiewy, podkreślające wikiński charakter tej płyty. Całość zagrana na lodowatych gitarach, prawie niesłyszalnym basie, dość mocnej perkusji i niekiedy okraszona skromną ilością klawiszy, które podbijają fragmentami epickość „Svartr Sól”. Tak więc słuchając tego krążka mamy do czynienia z agresywnym i delikatnie melodyjnym black metalem, do którego dołożono miejscami folkowych pierwiastków, co jest wyrazem zainteresowań twórców historią Skandynawii oraz Asatru. Płyta wyprodukowana w dość spartański sposób, kojarzący się nieco z pozycjami spod znaku low-fi. Spowodowało to, że kompozycje brzmią niezwykle twardo i hałaśliwie. Szorstkie wokale potraktowano w podobnym stylu, doprawiając je sporą ilością pogłosu. Surowy pagan-black metal. I cóż, że ze Szwecji?

shub niggurath

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz