Seid
„Svartr
Sól” (Reissue)
ATMF-De Tenebrarum Principio 2024
To
już czwarty album tego niezbyt znanego zespołu ze Sztokholmu. Co prawda został
on nagrany w 2022 roku, lecz dziewiętnastego stycznia wznowił go na CD wyżej
wymieniony label. Znajduje się na nim sześć utworów utrzymanych w klimatach
pagan-black metalu, ale nie tylko. Mieszanka agresywnych riffów, nienachalnie
melodyjnych tremolo oraz kilka nieoczywistych posunięć kieruje muzykę tego
zespołu również w post-blackowe rejony. Te nieco progresywne wycieczki są
jednak na tyle śladowe, że nikną w ogólnym odbiorze tej płyty, której głównym
trzonem jest bleczur w pełni oparty na wzorcach drugiej fali tego gatunku. „Svartr
Sól” to zimne akordy płynące w zmiennych tempach i dzięki swojej ostrości
wżerające się w każdy zakamarek mózgu. Zdecydowane i oparte na thrashowej
szkole kostkowanie przeplata się wraz ze wspomnianą, wysokotonową artykulacją.
Okresowo popadają one w bardziej chwytliwe momenty, które oparte są na
szwedzkim folklorze, co jeszcze wyraźniej objawia się podczas podniosłych
wstawek, którym towarzyszą czyste zaśpiewy, podkreślające wikiński charakter
tej płyty. Całość zagrana na lodowatych gitarach, prawie niesłyszalnym basie,
dość mocnej perkusji i niekiedy okraszona skromną ilością klawiszy, które
podbijają fragmentami epickość „Svartr Sól”. Tak więc słuchając tego krążka
mamy do czynienia z agresywnym i delikatnie melodyjnym black metalem, do
którego dołożono miejscami folkowych pierwiastków, co jest wyrazem
zainteresowań twórców historią Skandynawii oraz Asatru. Płyta wyprodukowana w
dość spartański sposób, kojarzący się nieco z pozycjami spod znaku low-fi.
Spowodowało to, że kompozycje brzmią niezwykle twardo i hałaśliwie. Szorstkie
wokale potraktowano w podobnym stylu, doprawiając je sporą ilością pogłosu.
Surowy pagan-black metal. I cóż, że ze Szwecji?
shub
niggurath
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz